Strefa ulubieńców – LUSH, czyli moje typy




Ofertę Lush poznałam kilka lat temu. Moja znajomość zaczęła się niewinnie od zakupów via net, wtedy na Wizażu prężnie działał wątek dot. wspólnych zakupów. Pozwalało to obniżyć koszty wysyłki, choć potem zamawiałam tylko z drugą osobą do spółki i nadal było OK. Parę razy pokusiłam się o zakupy samodzielne, a opłata za przesyłkę „rozeszła” się po zamówieniu więc moim zdaniem warto jeżeli wiesz co chcesz kupić i w jakiej ilości.

Przy okazji molestowałam znajomych oraz moją połówkę. Firma wciągnęła mnie na całego :D Jak każda marka tak i tutaj nie ma tzw. pewniaków, czyli to co pasuje mnie niekoniecznie sprawdzi się u Ciebie i odwrotnie. Dlatego też przegląd jest mocno subiektywny i związany z moimi preferencjami/potrzebami.



Samo hasło „Lush” nie wywołuje we mnie dzikiej żądzy, doceniam fakt że mam stacjonarny dostęp i mogę bez problemu sięgać po zasoby jakie oferuje. Przez długi czas miałam chłodny stosunek po słynnym pokazie KLIK! Do mnie to nie przemawia i mam swoje zdanie na ten temat.

Natomiast gdybym nie wyjechała z PL nadal robiłabym zakupy online, ponieważ lubię kilka rzeczy i wpisały się na stałe w zasoby, które wykorzystuję w pielęgnacji.
W taki oto sposób KLIK! prezentował się mój osobisty ranking. Dzisiaj skupię się wyłącznie na ulubieńcach, na tym co lubię, dobrze mi służy i warto rozważyć podczas zakupu :)


Bezapelacyjnym faworytem jest tzw. czyścik Aqua Marina. Pełna recenzja znajduje się TUTAJ

Używałam także innych jak np. Angel On Bare Skin, Buche de Noel, Dark Angels itd. Jednak to Aqua Marina podbiła moją skórę od A do Z :D
Zainteresowanych odsyłam do recenzji w linku.


Catastrophe Cosmetic, to świeża maska. Absolutny hit! KLIK! Na pewno będę o niej pisać więcej, bo zasługuje na obszerną prezentację. Nie zliczę ile opakowań przewinęło się przez moje ręce. Stawiam ją na równi z algami Organique ♥

Kiedy nie mogłam sobie pozwolić na regularne zakupy, ponieważ świeże maski charakteryzują się krótkimi datami ważności, mroziłam ją dzieląc na porcje. W żaden sposób nie traciła swoich właściwości.


Sultana of soap, mydło idealne pod każdym względem. Uzależniająca kostka o magicznych właściwościach :))) KLIK! Nie wiem dlaczego jeszcze nie doczekało się pełnej recenzji, wstyd! :D

Ratuje moją skórę, dosłownie! Uwielbiam w nim wszystko, od zapach po właściwości. Jestem od niego uzależniona i kupuję regularnie duże ilości. Jeszcze żadne mydło nie zostawiało na mojej skórze takiego ukojenia.


Dreamwash. Stosunkowo świeże odkrycie, ale już od pierwszego użycia wiedziałam, że TO strzał w 10-tkę! Oparty tak samo na pudrze galmanowym jak Aqua Marina i maska Catastrophe Cosmetic. Przy nim warto wspomnieć o Dream Cream. Warto poznać oba produkty w łącznym zastosowaniu. Recenzje pojawią się za jakiś czas, ale można spodziewać się ochów i achów :D


Smaragdine Bubble Bath. Mocno kontrowersyjny produkt, który albo się lubi bądź nie. Nie ma nic pomiędzy. Godny polecenia dla fanek takiego połączenia jak paczula, lawenda, róża, drzewo sandałowe, imbir i mięta. Taka kombinacja zapewnia oszałamiające wrażenia zapachowe :) Niewielka ilość zapewnia aromatyczną kąpiel bogatą w pianę. O ile tylko lubisz takie kombinacje :))) 

Bardzo podoba mi się wpływ na moją skórę, jeden z niewielu płynów do kąpieli dzięki któremu mogę w wannie moczyć się do woli. Ile tylko dusza zapragnie :)

Nie jest to produkt dla każdego, zalecam testy. Nie kupujcie w ciemno!


Bubble bar. Moim faworytem od lat stał się The Comforter a w tym roku dołączyły Rose Jam i Amandopondo. Wspaniałe różane zapachy. The Comforter za każdym razem kojarzy mi się z sorbetem z czarnych porzeczek, poezja! Kostka jest na tyle duża, że starcza na 3 lub 4 użycia. Kiedy chcę być wyjątkowo rozrzutna, to na dwa razy :)
Na zdjęciach The Comforter i Rose Jam są tzw. połówkami, bo ktoś czeka na Lushową paczkę i postanowiłam dołożyć na wypróbowanie małą niespodziankę :))) TUTAJ możecie podejrzeć realny wygląd Comfortera.

Czym się charakteryzują? Poza umileniem kąpieli zmiękczają wodę, skóra staje zyskuje ukojenie. Nie muszę sięgać po żaden balsam, skóra nie jest ściągnięta, czy przesuszona.
Postawię je na równi z pudrami do kąpieli z Organique. To stanowczo moja ulubiona forma:)


Shower gel. Rose Jam, to mój faworyt i pokusiłam się o duże zapasy. Odpowiada mi w nim wszystko, konsystencja, zapach, działanie, wydajność. Szkoda, że to limitowanka :(

Lubiłam także Ponche i Twilight, którego udało mi się dorwać jeszcze dużą butlę :)
Wracam do nich regularnie i z chęcią sięgam po nowe limitowani.

Szampony. Wiem, że furorę robiły szampony w kostkach ale ja finalnie wróciłam do źródła, czyli tradycyjnego wydania w płynie. I tutaj odkryłam dwa fenomenalne szampony, po które zawsze mogę sięgnąć na wypadek dnia W. Mowa o Rehab i Cynthia Sylvia Stout

Kremy do twarzy. Enzymion, to jest mój św. Graal :)) pełna recenzja KLIK! Zainteresowanych odsyłam także do recenzji Marilyn KLIK! która jest w grupie docelowej i przygotowała świetną recenzję w ramach HexxBOX’a.

W taki oto sposób przedstawia się moja lista must have :) Regularne powroty mówią same za siebie, nie ma potrzeby dodawać nic więcej. Znalazłam w ofercie Lusha piękne różane perfumy, ale o tym przy innej okazji :)

Jaki jest Wasz stosunek do oferty Lusha? Macie coś ulubionego, na czym w pełni polegacie? A może firma jest dla Was kompletnie obca i macie ochotę czegoś spróbować?

Dajcie znać w komentarzach :)

Pozdrawiam :)






131 komentarzy:

  1. Niestety ja nie mam dostępu do Lusha :-(

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że o tym piszesz. Będę mieć na uwadze, gdy postanowię zrobić zakupy. Lush mnie kusi już od dawna z różną częstotliwością (raz mocniej, raz słabiej, nie wiem od czego to zależy:D). Jestem pewna, że w końcu zrobię zakupy. Muszę tylko przystopować z innymi zakupami kosmetycznymi, żeby moje zamówienie miało sens :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Balbino, przede wszystkim odpowiedz sobie czego TY szukasz a będzie Ci dużo łatwiej zdecydować się na pierwsze produkty :)

      Usuń
    2. pierwsze zakupy to na pewno będą takie na sprobowanie :-) potem dopiero zdecyduję co mi tak na prawdę potrzeba :)

      Usuń
  3. Również nie mam dostępu do Lusha, pozostaje jedynie internet. Produkty bardzo kuszą i jest całkiem prawdopodobne, że kiedyś się na nie skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hexxano, spadłaś mi z nieba z tym postem :) Wybieram się na wakacje za granicę i tam będę mieć dostęp do Lusha, a że lubię wszystko zaplanować wcześniej, zaczęłam się zastanawiać, ile funduszy odłożyć i co kupić. Znam jedynie czyścik Buche de Noel, super się u mnie sprawdził. Na pewno wpiszę na wishlistę kilku Twoich lushowych faworytów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod etykietą Lush znajdziesz wszystkie moje wzmianki na temat tej firmy oraz moich zakupów i wrażeń. Może będą pomocne? :)

      Usuń
  5. Kochana jeśli to ten ktoś o kim myślę (a myślę, że tak właśnie jest, o czym przekonał mnie kurier, przynosząc mi dzisiaj paczuchę od Ciebie :D ) to DZIĘKUJĘ CI BAAAAARDZO! <3

    nawet nie wiesz jakiego mam banana na twarzy dzisiaj, ja i moja wanna do której za chwilę wskoczę żeby tego wypróbować! :D
    a przy okazji w nowej notce pokazałam paczuchę od Ciebie <3 :D jestem zachwycona ale to i tak za mało powiedziane! :D

    zawsze chciałam móc wypróbować Lusha i dzięki Tobie w końcu mam tę możliwość, a widzę że zapachowo mamy ten sam gust bo każdy z tych zapachów jest obłędny! rose jam to już w ogóle poezja! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam Ci się pytać bo na stronie Royal Mail widziałam adnotację o dostarczeniu :) Cieszę się razem z Tobą :*

      Byłam, widziałam i dziękuję za tyle pięknych i ciepłych słów :)

      Oj tak, Rose Jam to mój ideał. Uwielbiam takie wydanie róży ♥

      Usuń
  6. nie słyszałam ale brzmi ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja z Lush'a nie znam żadnych konkretnych kosmetyków. Byłam w tym sklepie chyba tylko raz podczas moich wszystkich pobytów w UK - ceny mnie wystraszyły i nic nie kupiłam. Nie miałam też konkretnych planów zakupowych ani jeszcze wtedy większego pojęcia o tej marce, nie zajmowałam się wtedy blogowaniem. Teraz wiem, że jak polecę odwiedzić siostrę to kupię sobie jakiś czyścik do twarzy i kule/muffinki lub coś do kąpieli obowiązkowo. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie znajomość z firmą zaczęła się zdalnie także przez długi czas nie miałam pojęcia jak wygląda sklep w sensie realnym, kupowałam via net :)
      Wybór jest tak ogromny, że chyba każdy tam znajdzie coś dla siebie :)))

      Usuń
  8. Przypuszczam, że gdybym miała okazję stacjonarnie kupić enzymion z Lusha to bardzo chętnie wróciłabym do niego. Jeszcze maseczki zdecydowanie mnie kuszą.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeśli kiedyś skuszę sie na Lash to jako pierwsze w moje łapki wpadną maseczki i produkty do włosów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z produktów do włosów najbardziej lubię płynne szampony :)

      Usuń
  10. Tez mam kilka kosmetyków, które kupuję przy okazji każdych zakupów w LUSH - np. Sultana ;-), poza tym Angels on Bare Skin i testuję różne mydełka. Dawno nie miałam okazji do takich zakupów i korci mnie, żeby zamówić coś przez net... Ale lubię sklepy LUSH i możliwość powąchania tych cudów. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stacjonarnie super rzecz, ale nie wszystko dostaniemy na miejscu dlatego posiłkuję się zakupami via net :)

      Usuń
  11. Ja niedawno dopiero miałam okazję poznać LUSHa i bardzo pozytywnie nasze spotkanie przebiegło :)
    Miałam kostkę świąteczną do kąpieli od Kasi z TheFlyingTrashcan i kilka próbek, a ostatnio też Agata, co Smaruje, obdarowała mnie kilkoma kawałkami :) Sultana Of Soaps mam w takim kawałku właśnie i bardzo polubiłam, świetne mydełko :)
    Korcą mnie jeszcze czyściki do twarzy, bo po próbkach jestem na tak i ten różany żel pod prysznic, ale skoro to limitka, to pewnie już się nie spotkamy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety sporo serii jest limitowanych, które co jakiś czas wracają jako Retro, ale rzadko.... Szkoda :( a najbardziej żałuję, że Rose Jam nie wszedł do stałej sprzedaży. Chyba, że może coś się zmieni?

      Usuń
    2. Oby! Wtedy chętnie zaopatrzę się jakimś sposobem w ten żel :))

      Usuń
  12. Mam Catastrohphe Cosmetic, ale szczerze mówiąc żeby mnie jakoś bardzo zachwyciła to nie powiem. Być może przyczyną tego jest fakt, że moja cera nie jest bardzo problematyczna, nie mam problemów z trądzikiem, wypryski mam raz na jakiś czas... Jest gładka, jedynie trochę przetłuszcza się w strefie T. Może dlatego nie zauważyłam jakiegoś spektakularnego efektu :) Miałam też raz szampon do włosów w formie kostki, ale zupełnie do mnie ta forma nie przemówiła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie maska CC zrobiła duże wrażenie głównie przez kojący wpływ na obszary naczynkowe i to jest najważniejsza część także jeżeli nie masz na tyle nad reaktywnej skóry, to ona po prostu będzie jedną z wielu ;)
      Szampon w kostce to fajna sprawa na wyjazd, ale jakoś po zaliczeniu prawie wszystkich wolę tradycyjne szampony :D Jednak jeżeli mam sięgnąć po którąś, będzie to Godiva.

      Usuń
    2. Tak jak piszesz - właśnie w moim odczuciu jest jedną z wielu i zastanawiałam się co jest ze mną nie tak, skoro każda jedna recenzja, którą czytałam, była peanem pochwalnym nad tym kosmetykiem. Inna sprawa, że niestety, ale bywa i tak - ktoś przeczyta pochwały w kilku miejscach i jakimś dziwnym tokiem rozumowania stwierdza, że nie może napisać inaczej ;)
      Ja miałam właśnie chyba kawałek Godivy, ale głowy nie dam sobie uciąć. W każdym razie chyba nie do końca potrafiłam się z taką formą obejść i zdecydowanie wolę tak jak Ty tradycyjne szampony :)

      Usuń
    3. Uważam, że wszystko z Tobą w porządku :))) I nie masz się czym przejmować. Za to ja także zauważyłam tendencję z brakiem wyrażania własnej opinii i jakby w owczym pędzie pojawiają się bałwochwalcze notki, które dalekie są od racjonalnej i rzetelnej oceny. Ma to miejsce szczególnie w przypadkach firm trudno osiągalnych, drogich itd. Jakaś mała paranoja.... Jest tylko jeden sposób, weryfikować a potem uciekać z takich miejsc w tempie ekspresowym ;)

      Usuń
  13. Sama marka do mnie nie przemawia i podobnie jak Ty, nie szaleję na jej punkcie, ale kusi mnie kilka rzeczy. Na pewno czyściki i maski ooo i peeling do ust, ale chyba zrobię sama podobny ;) Za to zupełnie nie interesują mnie szampony w kostkach. Bez konkretnego powodu, chyba przez formę ;)
    W Niemczech mam do nich stacjonarny dostęp, ale po wejściu zaraz ktoś atakuje, a tak natarczywej obsługi nie lubię, zwłaszcza po niemiecku ;) jak się w końcu odważę to wejdę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W UK nie mogę narzekać na obsługę, jest bardzo pomocna ale nikt nie atakuje na "dzień dobry". Jest to jeden z tych sklepów, gdzie po prostu lubię bywać dla samej obsługi :)

      Znalazłam dla siebie produkty, które odpowiadają mi pod każdym względem. Od czasu do czasu zerknę na nowości, ale raczej trzymam się sprawdzonych rzeczy. Już :D

      Usuń
    2. "Już" jest świetne :D

      Usuń
    3. To "Już" trwało dość długo ;)))

      Usuń
  14. Nie mam dostępu do Lusha, ale gdy przy wyjazdach mam okazję to zawsze coś kupię. Moim ulubionym produktem jest, tak jak u Ciebie, Aqua Marina :) Następnym razem na pewno kupię krem Enzymion, zaciekawił mnie tez Dramwash. A uzywalas moze Mask Of Magnaminty? Bardzo mnie ta maska interesuje, a zawsze jak jestem w Lushu to jej nie ma heh :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo - http://www.1001pasji.com/2011/07/queen-helene-mint-julep-masque-vs-lush.html

      :)

      Usuń
    2. o dziękuję :) mam nadzieje, ze uda mi się ją dostać :)

      Usuń
    3. Proszę bardzo :) Jak coś to służę pomocą.

      Usuń
  15. mydło sułtana mnie zaciekawiło :-) ale na razie obkupiłam się po hindusku, więc teges ;-) czas zacząć oszczędzać :-D
    ten Enzymion też korci w sumie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co takiego dorwałaś? choć po olejkach Khadi obiecałam sobie, że już więcej nic nie kupię :P

      Usuń
    2. jeszcze poczta nie przyniosła, ale obiecuję, że jak tylko pan listonosz przyniesie, to się pochwalę. a jak poużywam i będzie warto, to nawet recenzję jaką może popełnię? :-) generalnie zainspirowała mnie krysztally, której bloga przeczytałam jednym cięgiem. super interesująca osoba!
      http://krysztally.blogspot.com/

      Usuń
  16. Miałam przyjemność być w ich sklepie w Cork. Świetna atmosfera, nie narzucająca się obsługa- mogłyśmy z koleżanką buszować do woli wśród kosmetyków, macać wszystko, wąchać a przemiła Pani żartowała z nami i podpowiadała co jeszcze mogłoby nam się spodobać:) Ehhh chciałabym tak miło spędzać czas we wszystkich sklepach:)
    Moi Lushowi ulubieńcy to przede wszystkim peeling Rub Rub Rub- szaleję za tym zapachem, używam go również jako mocno oczyszczającego szamponu, sprawdza się genialnie. Bardzo lubię też żel Grass- choć zdaje sobie sprawę, że nie każdemu przypadnie do gustu jego trwawiasto męski zapach- dla mnie pełen odlot:D A i jeszcze mydło Porridge- za zapach i działanie.
    Żałuję że nie mam wanny i nie mogę korzystać z dobrodziejstwa Lushowych kostek kąpielowych, chętnie wypróbowałabym Comfortera bo uwielbiam zapach cz.porzeczki (jesli się nie mylę to podobnie pachnie You snap the Whip- kostka peelingująca<3). No i na mojej liście od zawsze jest Enzymion, więc w końcu muszę go zamówić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porridge miałam, ale dla mojej skóry nie do końca okazało się trafione. Zapach boski ♥

      Nie spotkałam się jeszcze w UK z mało przyjazną obsługą, czy nachalnym podejściem. Lubię tam zaglądać, nawet jeżeli nic nie kupuję, to nie czuję się nieswojo co czasami zdarza się w innych miejscach...

      You Snap The Whip nie miałam, ale sprawdzę :) Enzymion to dobry krem i osobiście uważam, że warto spróbować jeżeli tylko wymagania cery są takie a nie inne.

      Usuń
  17. Uwielbiam Catastrophe:) I jeszcze jedno mydełko ale ciagle zapominam nazwe, pachnie jaka arbuz:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Moje doświadczenia z Lushem są niestety skromne. Do tej pory używałam jedynie maseczki Catastrophe Cosmetics i balsamów w kostakch, o ile te drugie raczej nie zawojowały mojej codziennej pielęgnacji (chociaż, kto wie :) o tyle maseczka okazała się produktem wręcz wymarzonym. Kiedy zaczęłam ją stosować, na buzi wysypało mi całe mnóstwo przykrych, paskudnych i naprawdę bolesnych niespodzianek. Zacisnęłam zęby, wmawiałam sobie, że to skóra się oczyszcza. Po tygodniu buzia była odmieniona, oczyszczona, gładka, promienna, taka satynowa, a błyszczenie spadło praktycznie do zera. No cud, miód malina, prawdziwy geniusz! Niestety miałam szansę zdobyć tylko jedno opakowanie i wciąż za tą maseczką szlocham. Ale może w wakacje uda mi się dopaść Lusha stacjonarnie i zrobię zapasy. Jak mówisz, że można mrozić to wezmę kilka sztuk :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mroziłam przez długi czas i nic złego się nie działo. Fakt, że było przy tym trochę zabawy ale... coś za coś ;)

      Usuń
  19. Musze przyznac, ze jeszcze nic nie mialam z Lusha. Codziennie w drodze do pracy przechodzilam obok sklepu i zapach wyczuwalam juz od stacji metra! Gdzie stacja byla z 50 metrow dalej.. a obok sklepu po prostu bomba dla nozdrzy! Odrzucalo mnie to mocno :/
    Ale w koncu zajdę bo mam ochotę na Enzymion i jakas maseczke. Mam krem Bionsen nawilzajacy, ale sama nie wiem co o nim sadzic..
    Bedac w Polsce zawsze mialam chrapkę na mydelko w ksztalcie arbuza :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możesz wziąć próbki :) To dobre na początek i ocenisz, czy faktycznie to jest coś, czego potrzebujesz :)

      Usuń
  20. Nie znam jeszcze nic, ale kilka razy już prawie kupiłam przez internet szampon w kostce. Kusza mnie czyściki, a Twój post sprawił, że mam ochotę wypróbować też maseczki. O mydłach nawet nie wspominam, bo włączy się moja mydlana psychoza.

    Bardzo fajne podsumowanie, na pewno do niego wrócę jeśli będę miała kiedyś okazje na lushowe zakupy. Podoba mi się Twój pomysł na mrożenie tych kosmetyków z najkrótszą datą ważności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mrożenie nie było moim pomysłem, ale znalazłam wtedy osoby które tak robiły i faktycznie, sprawdza się :) Dlatego zazwyczaj robiłam większe zakupy i część leżała w osobnej szufladzie w zamrażarce :D

      Usuń
  21. Cieszę się, ze znów coś o LUSH mogę u Ciebie przeczytać. Mamy jednak inne potrzeby zapachowe wśród produktów. Zresztą chyba każdego kosmetyku z LUSH nie warto kupować w ciemno. Przynajmniej ja muszę wszystko najpierw obwąchać ;)
    Dreamwash uwielbiam i mam już drugie opakowanie. Najbardziej doceniam w nim obecnie łagodzenie skóry po goleniu nóg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapachy to zawsze indywidualna kwestia więc jak ktoś ma dostęp stacjonarny, to tylko na plus :) Dreamwash to bardzo udany zakup, ale już po składzie wiedziałam, że tak będzie. Brakowało mi czegoś podobnego po kontakcie z Aqua Marina :)))

      Hm, nie wiem. U mnie często były i nadal są strzały w ciemno z Lusha. Lubię ryzyko :))) poza tym przy pielęgnacji jednak na pierwszym miejscu stawiam na działanie.

      Usuń
  22. Ależ mi się podobają te Bubble bar! Niestety nie miałam jeszcze nic z Lusha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybór jest oszałamiający :) i lubię też limitowanki.

      Usuń
  23. Ten post został dodany do moich zakładek jako przewodnik, gdy już zdecyduje się na zakupy w Lushu :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ale się Asiu wstrzeliłaś z postem. :) Jestem akurat na wybieraniu (i dopasowywaniu oczywiście) chciejst z LUSHa i składam z koleżanką zamówienie. :D
    Oczywistą oczywistością jest Aqua Marina, którą poznałam dzięki Tobie. :*
    Możesz mi podpowiedzieć, czy LUSH miał w swojej ofercie szampon oczyszczający?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :)
      Trichomania chyba tak jest/była? bo nie mam pojęcia, czy nadal jest w ofercie. Już dawno nie interesowałam się szamponami. Karma Komba i Big też spełniała zadanie, ale zależy też co rozumiesz przez szampon oczyszczający bo wg moich potrzeb to taki, który dobrze zmyje wszelkie środki do stylingu, oleje itd.

      Usuń
    2. Pamiętam, że miał kokosowy zapach, więc to raczej Trichomania. I jest w ofercie on-line.
      Zależy mi na oczyszczaniu nie tylko włosów, ale i skóry głowy. Mam już co prawda sprawdzony w tej kwestii Matrix, ale skoro już zamawiam, to i kostkę szamponu dorzucę. W końcu kobieta to ciekawskie stworzenie. ;)

      Usuń
  25. Ciekawe te produkty, sama chętnie bym je wypróbowała.

    OdpowiedzUsuń
  26. Szczerze mówiąc, kiedyś bardzo, ale to bardzo chciałam spróbować cokolwiek z Lusha - tak to chyba jest, że jak się nie ma do czegoś dostępu to kusi 100 razy bardziej. Teraz już ochłonęłam i wiem, że pewnie nie wszystko wzbudziło by we mnie wielkie WOW bo nie jestem składowym ortodoksem :) Niemniej jednak Aqua Marina, Angels on bare skin, Catastrophe Cosmetics i Enzymion to pozycje, które bardzo chciałabym kiedyś wypróbować. Zaciekawiłaś mnie także mydłem Sultana of soap, od kiedy przeprosiłam się z mydłami poszukuję tego idealnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest kilka topowych produktów, które na pewno warto poznać :) Natomiast nie jest to coś, co MUSI się wydarzyć ;)))
      Sultana of soap zauroczyło mnie od pierwszego użycia, niesamowita kostka.

      Usuń
  27. Asiu, why?!?czemu mi to robisz?
    w przeciwieństwie do Ciebie, u mnie LUSH wywołuje dzikie żądze i powoli zaznajamiam się z ofertą, by złożyć zamówienie; na pewno postawię na czyściki, to wręcz hiciory, których grzechem byłoby nie spróbować; kuszą mnie też maski do twarzy oraz kosmetyki do ciała i włosów; hmm...czyli w zasadzie wszystko haha:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie na początku pojawił się błysk w oku, nie powiem, że nie :D Jednak im bardziej poznaję asortyment, to tym bardziej patrzę racjonalnie. Marka jak każda inna i to już chyba 4 rok z Lushem więc zamiast dzikiej żądzy jest przyzwyczajenie do stałych punktów programu :)))
      Zresztą teraz o wiele łatwiej dopasować i przygotować listę. Kiedy ja wchodziłam w ten świat były tylko anglojęzyczne recenzje i też nie za wiele...

      Usuń
  28. Mnie bardzo kusi oferta LUSHa :) Miałam czyścik Dark Angels (genialny!!!) oraz maseczkę Mask og Magnaminty, która też spisała się świetnie :) W planach mam zakup jakiejś dodatkowej maseczki, angels on bare skin, zainteresowałaś mnie Aquamariną, no i coś do włosów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz okazję więc korzystaj :) a potem podziel się wrażeniami :)))

      Usuń
    2. Okazję do odwiedzenia sklepu mam, ale nie do zakupów ;))

      Usuń
    3. To trzeba to zmienić :)

      Usuń
  29. jak do tej pory z Lush'a próbowałam tylko bomb do kąpieli i są rewelacyjne!!! inny produktów nie znam. zaraz zabieram się za czytanie recenzji Twoich ulubieńców, może coś wpadnei mi w oko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stwierdziłam, że jak mam ściągać coś z Polski (co się mija z celem) to wolę postawić na wybór tzw. lokalny :) Natomiast bez względu gdzie będę w przyszłości, to zawsze mogę kupować online. To jest praktyczne :)

      Usuń
  30. JA marzę o ich kosmetykach, ale nie jestem pewna, czy aby napewno powinnam je kupić. Bo nie można ich jeść a ja czytam i ślina mi leci na ziemię, a co dopiero na żywo <3 Ja jestem podatna na jedzenie, a to tak ładnie wygląda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pomogę :D bo ja nie mam takich skłonności, choć zapachy są bardzo sugestywne i wywołują ślinotok. Mimo wszystko to kosmetyk, który nie jest jadalny :P

      Usuń
  31. Niestety nie mam nic z tej firmy, ale widać, ze powinnam się nią bardziej zainteresować :D

    OdpowiedzUsuń
  32. jak wiesz, ja bardzo lubie Lusha. Przedstawiona w ulubiencach maseczka to i moj faworyt. Mialam ja tylko raz ale swietnie sie spisala. Czysciki rowniez bardzo ale to bardzo lubie. Nie wiem, ktory kupie przy kolejnej wizycie w Lushu. Musze to dobrze przemyslec. Sultana of soap to jest bajka. Codziennie kocham to mydlo mocniej. Jesli chodzi o szampon w kostce to ja mam juz drugi egzemplarz squeaky green, ktory sie u mnie sprawdzil, ale fakt, trzeba go dokladnie splukac bo ma w sobie mnostwo farfocli. Gdybym miala wanne to kupowalabym nalogowo produkty do tego przeznaczone. Wachalam Comfortera ale to nie moja bajka. Za slodki, za to podoba mi sie ta wesja a'la meska (nazwa wyleciala mi z glowy - comforter w wersji niebieskiej). ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz na myśli Blue Skies and Fluffy White Clouds, który też mi się podoba ale jakoś zawsze biorę Comfortera. Ja lubię słodkie zapachy najbardziej, choć nie jest to regułą.
      Sultana of soap jest niesamowite i dostałam kiedyś w prezencie "odpowiednik" robiony przez osobę, która zajmuje się produkcją mydeł no i niestety, porażka. Dlatego jednak trzymam się sprawdzonych mydeł i nie kombinuję, a taką formę traktuję jako ciekawostkę.

      Usuń
    2. tak, dokladnie o te nazwe mi chodzilo. Kupilam go latem dla Dolfa, kiedy opiekowalismy sie domem kuzynki (z dwiema wannami :)) wykapal sie raz, a reszte ja sobie dozowalam. Sultana to jest unikat. Nawet sobie nie wyobrazam jak moze pachniec mydlo a'la Sultana. :)

      Usuń
    3. Przy najbliższej okazji kupię tę kostkę bo przyznam, że przez kolor zaczęło zwracać moją uwagę (mam słabość do niebieskości:)) Ktoś włożył dużo wysiłku w odwzorowanie, ale niestety. Może dla osoby która nie zna SoS, odpowiednik będzie dobry ;)
      Swoją drogą Magda z Soap Bakery także chyba zrobiła klin SoS, ale nie wiem na ile jest bliskie oryginałowi i finalnie zostaję przy tym, co mam pod nosem :D

      Usuń
  33. bardzo, bardzo się polubiłam z Lushem i ich filozifią (nie tylko odnośnie traktowania zwierząt, ale też np. wspierania małych przedsiębiorstw, od których kupują składniki) i teraz bardzo tęsknię za paroma ich kosmetykami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nie do końca wszystko pasuje w tej firmie, ale to już wyłącznie moje odczucia. Mam zupełnie inne podejście niż większość ludzi ;)

      Usuń
    2. a tak z ciekawości - co Ci nie pasuje? bo ja w sumie mogłabym się przyczepić tylko tego, że mają wizerunek super hiper mega fajnej i naturalnej marki, a nie do końca tak jest i nikt tego nie dementuje, bo przecież w szamponach mają SLS a w wielu innych kosmetykach są np. parabeny, ale zdaję sobie z tego sprawę (w końcu reklamują się tylko jako "fresh", "cruelty free" i "handmade") i mnie to jakoś mocno nie przeszkadza, po prostu czytam skład przed zakupem i wybieram to, co mi pasuje :)

      Usuń
    3. Właśnie wizerunek, że niby taka przyjazna i naturalna a w efekcie wygląda to inaczej. Nie przeszkadza mi to, bo ja lubię dobrą chemię, ale mimo wszystko po co stwarzać taki obraz? i potem jeszcze ten słynny pokaz? w moim odczuciu to niezła hipokryzja. Owszem reklama to jedno, ale jednak przekaz jest jasny, że firma jest eko. A to nie do końca prawda.

      Wiadomo, wybieramy to co lubimy i to, co nam pasuje. Tylko patrząc na całość i sugerując się tym, dostajemy coś odmiennego.
      "cruelty free", to takie głośne i na czasie, ale ciekawa jestem ile osób jest świadomych w temacie składników i to, że coś nie było testowane nie zawsze ma pełne odzwierciedlenie w rzeczywistości. W sensie produkt nie, ale część składników już tak.

      Usuń
  34. Lubie Lusha, ale zazwyczaj siegam tam po kule do kapieli. Nie mialam zadnego kosmetyku do pielegnacji nie liczac peelingu. musze sprobowac, ale przez to ze jestem leniwa boje sie ze sie przeterminuja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie pielęgnacja jest w ciągłym ruchu i kupuję na bieżąco, także nic się nie zmarnuje ;)

      Usuń
  35. Kochana u mnie Lush wywołuje dzikiej żądze i zazdroszczę sklepu. Aqua Marinę lubię zaraz po LTGTR z kul Twilight i The Comforter :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to firma jak każda inna :) Nie mam jakiegoś szczególnego parcia, dużo rzeczy poznałam przez te parę lat a początek przygody, to były próbki od znajomej i uchroniło mnie to przed wieloma wpadkami. Aczkolwiek i tak od czasu do czasu one się zdarzają ;)

      Usuń
  36. Ja z Lusha wypróbowałam niewiele produktów, aczkokwiek bardzo polubiłam się z tonikiem do twarzy i wiem, że do niego jeszcze kiedyś wrócę. Mam jeszcze peeling do ust i galaretkę pod prysznic - śmieszny wynalazek :) Teraz czekam na paczuszkę od koleżanki, która kupiła mi czyścik Angels on Bare Skin i maseczkę Oatifix, mam nadzieję, że będę zadowolona :) A Lush Asiu wysyła do Polski?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Lush wysyła do Polski :) dlatego opłaca się kupować z kimś do spółki lub zrobić większe zakupy a przesyłka "wejdzie w całość" ;)

      Usuń
  37. z wymienionych znam tylko aqua marinę i miałam do czynienia z odlewką enzymiona :) bardzo miło wspominam też glorous mud, cudnie ten peeling pachniał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że to bardzo dobre produkty a zapach Glorious Mud faktycznie jest niesamowity ♥ Muszę kupić kostkę, a ciągle o niej zapominam...

      Usuń
  38. Jakiś czas temu miałam przyjemność po raz pierwszy używać kosmetyków LUSH.
    Moje serce mocniej zabiło do czyścika Bare On Angels Skin i maseczki Cupcake.
    Świetnie się sprawdziły.
    Zapamiętam Twoje typy i rozważę zakup przy następnych zbiorowych zakupach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbiorowe zakupy to fajna sprawa na początek :) Sama długo brałam udział w takowych.

      Usuń
  39. Mam nadzieję, że kiedyś spróbuję choć jednego kosmetyku z Lush. Nie ukrywam, że czyścikiem Aqua Marina mnie bardzo przekonałaś. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie ona stała się tzw,. niezbędnikiem :)))

      Usuń
  40. Ostatnio z powodów $$ nawet nie za bardzo się przyglądam kosmetykom z Lush, ale na pewno w lepszych czasach do nich wrócę :) Bardzo lubię żel pod prysznic Twilight - ten zapach mnie po prostu zniewala, udało mi się jakiś czas temu kupić opakowanie i nadal się nim delektuję wieczorami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo żałuję, że ten żel był limitowanką.... tak samo jak Rose Jam. W stałej ofercie zostały warianty za którymi jakoś nie szaleję ;)

      Usuń
  41. Ubolewam nad brakiem Lush'a :/ Ja zawsze chciałam spróbować peeling do ust Bubblegum, ale nie pisane mi... zamówiłam na ebayu nie doszło, na allegro do dnia dziejszego też nie. Chyba drugiego takiego szcześciarza zakupowego jak ja nie ma :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie lepiej było zrobić od razu zakupy na stronie firmowej? :P

      Usuń
  42. Gubiłam gacie za Lushem, bo wszędzie na blogach o nim było i myślałam sobie, że to musi być cos wspaniałego...
    No to wparowałam raz do sklepu i jeszcze szybciej wyparowałam w poszukiwaniu łazienki, bo byłam wtedy w ciąży i zapachy mnie zabiły ;p
    Od tamtej pory mam uraz i byłam tam tylko po prezenty :D A i tak Lordas zdołał złapać jakąś kamionkę z wodą i zsunąć w kierunku podłogi...na szczęście ma się ten refleks :D

    Za to zawsze przy czytaniu Lushowych notek nachodzi mnie dawna tęsknota... Może kiedyś się zdecyduje na zakupy online xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, okres ciąży to nie jest dobra pora na takie rejony, gdzie melanż zapachów tworzy niesamowitą chmurę.

      Nieźle! Trudno poruszać się w środku z dzieckiem tym bardziej, że towar jest wyeksponowany w taki a nie inny sposób :/ Trochę nie do końca przemyślane.

      Gdyby nie ta gromadka, to jakoś nie ciągnęłoby mnie do tej firmy ale jednak dobrze mi służą poszczególne kosmetyki i co najważniejsze nie muszę niczego ściągać nie wiadomo skąd. Coraz bardziej nie lubię zakupów "gdzieś tam" i staram się znaleźć dojście lokalnie w sensie np. online :)

      Usuń
    2. eee... Pewnie nie kierują asortymentu dla mam z dziećmi...
      I tak gorszy jest Primark xD Tam wejść z dzieciakiem, to ogień z zada - bez setki na uspokojenie lepiej nie próbować...

      Buziam :**

      Usuń
  43. Jeeeju, sklep Lusha to z pewnością jedno z miejsc, gdzie bym przepadła ;) Niestety nie miałam okazji jeszcze niczego próbować, pozostaje mi tylko ślinić się do monitora i marzyć ;). Kiedyś najbardziej chciałam peeling do ust o zapachu gumy balonowej, a teraz King Of Skin odkąd zobaczyłam go na blogu Esy, floresy, fantasmagorie. Oczywiście bardzo chciałabym też jakąś kulę do kąpieli, bo z pewnością muszą pachnieć obłędnie. Po tym poście zaciekawił mnie też czyścik i krem do twarzy. Chociaż wygląd tego czyścika faktycznie nie jest zbyt zachęcający ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam wygląd, ważne że działa :) a swoją drogą używałam dziwniejszych rzeczy :))))

      W ich sklepie można przepaść na długi czas, szczególnie kiedy jest to pierwszy kontakt z firmą :D

      Usuń
  44. Nie mam dostępu do Lusha, mogę sobie pomarzyć póki co. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama od marzeń zaczynałam a potem zaczęłam kupować online :)

      Usuń
  45. Bardzo fajny wpis :)
    Ja mam kilka kosmetyków LUSH, mydełka są takie sobie (te co miałam), szampon w kostce jest bardzo fajny, jeszcze kula do kąpieli czeka na użycie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie nr 1 jest Sultana of soap i w sumie reszta może nie istnieć ;))) a który szampon tak mile wspominasz? :)

      Usuń
  46. Nie miałam wielu produktów z Lush, ale dwa hity i kilka produktów, które po prostu lubię. Oczywiście największym hitem jest maska CC! Ostatnio pokochałam też czyścik Let The Good Times Roll, oczarował mnie dużo bardziej, niż Angels On Bare Skin.

    Jeśli trafi mi się okazja, to na pewno wypróbuję jeszcze Dark Angels i Aqua Marina, no i kilka masek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. LTGTR znam i żałuję, że nie jest dla mojej cery więc jak miałam wybierać wolałam postawić na AOBS lub Buche de Noel.

      Dark Angels polecam a Aqua Marina to klasyka i jak maska CC trafia w Twoje potrzeby, to będzie chyba dobry strzał :)

      Usuń
  47. Ja bardzo lubię Lushowe czyściki do twarzy, co prawda do tej pory wypróbowałam tylko Angels on Bare Skin ale to jak na razie jedyny kosmetyk od bardzo dawna do którego wracam jak tylko uda mi się go upolować na all. Miałam okazję wypróbować szampony w kostce ale nie rzuciły mnie na kolana, mydełka to też nie moja bajka. W tej chwili chętnie wypróbowałabym inne czyściki i maski, kremów nie kupiłabym w ciemno. Na szczęście dla mnie ostatnio pojawił się wysyp kosmetyków na all. bo zazwyczaj kupuję po jednej sztuce, nie robię zapasów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kremów faktycznie nie polecam w ciemno, sama zaliczyłam taki początek ale na szczęście nie zabolał po kieszeni. Natomiast na pewno warto korzystać z próbek.
      Sama od czasu do czasu krążyłam na All jak potrzebowałam czegoś "na przedwczoraj" i ceny były normalne, bo niektórzy chcieli majątek zbić...

      Usuń
  48. Nie miałam nic z Twojej listy :P Moja skóra lubi dark Angels, Mask of Magnaminty i Fresh Farmacy. Mam też masło do skórek Lemony Flutter i peeling do ust o smaku gumy balonowej, ale aż tak mnie nie porwały ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Peelingu do ust nie miałam, jakoś nie interesują mnie takie gadżety ale pozostałą gromadkę znam. Lemony Flutter gościł u mnie, ale już dawno nie spoglądałam w jego kierunku.

      Usuń
  49. ja z Lusha nie miałam jeszcze nic, i wszystko o czym tu napisałaś wydaje mi się ciekawe:) szczególnie smaragdine bubble bath & aqua marina :)) osobiście najbardziej ciekawa jestem ich kul no i peelingu bubble gum :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten płyn do kąpieli jest bardzo specyficzny więc zalecam ostrożność :))) Ja lubię takie dziwadła, lecz lepiej poznać przed zakupem.

      Usuń
  50. niestety nie miałam jeszcze nic z tej firmy :( a kusi mnie ona już od dawna

    OdpowiedzUsuń
  51. no, moja lista lista juz prawie gotowa:)) Hexx, czy moglabys zaczac pisac, o czyms czego sie nie chce potem sprobowac?:PP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmmm, takich rzeczy raczej u mnie mało :P ale zdarzają się ;)))

      Usuń
  52. Fajne podsumowanie, chociaż mało zaskakujące – swego czasu przeczytałam Twój Lushowy tag :). Za to zachwycił mnie prosty pomysł, na który nigdy nie wpadłam w kontekście świeżych kosmetyków: mrożenie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uprzedzałam :))) ale były prośby odnośnie aktualizacji. Lubię tzw. pewniaki, czyli produkty, które faktycznie się u mnie sprawdzają i mają zastosowanie w codziennej pielęgnacji.
      Mrożenie było bardzo pomocne, robiłam duże zakupy i miałam spokój na długi czas :D

      Usuń
  53. Nie miałam styczności z tą firmą, ale mam na oku 3 kosmetyki. Najbardziej kuszą kosmetyki do włosów, szczególnie szampon Rehab, który polecałaś, bo ostatnio mam problem z wrażliwą skórą głowy ( i odrostami:), skusiłabym się też na jakieś mydełko w kostce. I oczywiście Aqua Marina kusi bardzo i chyba przy jakimś przypływie gotówki coś z Lusha sobie sprawię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mojej skóry głowy i włosów płynne szampony stały się udanym odkryciem, do tego są bardzo wydajne :) Ciekawa jestem Twoich wrażeń, daj znać za jakiś czas :)

      Usuń
  54. Rose Jam - mogę tylko sobie wyobrażam ten obłędny zapach :)
    Pierwszy kontakt z Lushem miałam dzięki Tobie i że tak powiem zaszczepiło to bakcyla :)
    Ponche, Sultana of soap stali się ulubieńcami od pierwszego...hmm...wąchnięcia i użycia..
    Potem po drodze był scrub popcornowy do ust - prawie cały zjadłam, więc nie do końca bezpieczny dla mnie hehe
    Maseczka Catastrophe Cosmetic działała u mnie cuda po prostu, z Aqua Mariną polubiłam się nieco mniej - pewnie dlatego że akurat w tym okresie kiedy ją używałam - szalały mi hormony(tarczyca) i skóra zameiniła się w niemal pergaminowy sucharek..
    Kule do kąpieli są jak dla mnie genialne, uwielbiam - dzięki Kasi i Gosi miałam okazję pobąblować ze świątecznymi pingwinami, mikołajami i pełen zachwyt ...jakbym napadła na sklep to chyba oszalałabym z koneiczności wyboru ;)
    Mam jeszcze dreamcream w natrarciu..
    Marzy mi się maseczka oatfix i żel pod prysznic raining man z powodu .nazwy bo nie wiem jak pachnie - wąchałaś może?
    Miałam też kilka odlewek czyścików od Kasi K. i najbardziej chyba spodobałl mi się Buche :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ten żel nie uwiódł, ale to jest tak, że dopóki się nie spróbuje, trudno stwierdzić. Maska Oatfix nie jest dla mojej cery więc nie sięgam po nią poza jednorazową przygodą.
      Z Aqua Mariną trzeba uważać, szkoda że nie powiedziałaś bo ominęłaby Cię taka niespodzianka...
      Dream Cream doceniam szczególnie w połączeniu z Dreamwash, ale póki co więcej nie piszę :P

      Usuń
  55. uwielbiam lush!!!
    kiedy jestem w sklepie zawsze prosze o probki nowych produktow- jedne sa lepsze inne gorsze, ale zazwyczaj udaje mi sie odkryc cos fajnego
    do szamponow sie nie moge przekonac- plataja mi wlosy niemilosiernie- jednak na moich wlosach sprawdzaja sie jedynie szampony naszpikowane sylikonami :)
    wlasnie mam na sobie maske catastrophe- zobacze efekty, bo jeszcze nie uzywalam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbka, to słowo klucz :) warto z nich korzystać, bo przecież od tego coś się zaczyna lub kończy.

      Tradycyjne szampony moje włosy także lubią, choć w ostatnim czasie więcej połączenia pół na pół :D

      Usuń
  56. Niestety z tej firmy jeszcze nic nie miałam ale mam nadzieję że już niedługo i u mnie zagoszczą ich kosmetyki, z pewnością skusiłabym się na czyścik oraz na mydło ;)

    OdpowiedzUsuń
  57. Ja jeszcze nie skusiłam się na nic z Lusha, bo boję się, że jak w końcu to zrobi to ja i mój portfel przepadniemy :) Kuszą mnie najbardziej ich czyściki i maski do twarzy. Myślę, że na wiosnę w końcu się na coś skuszę, jak aktualne zapasy trochę stopnieją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przyznać, że kiedy poznawałam ofertę firmy to wiele monet przeLUSHowałam :D Teraz już dużo lepiej znam asortyment oraz wiem, czego chcę :)

      Usuń
    2. Haha, dobre :) Dlatego staram się uważnie czytać, jak ktoś pisze o ich produktach i już mam kilka typów, ale jak będę zamawiała, to chcę od razu spróbować kilku rzeczy, więc lepiej, żebym wpierw sobie na to uzbierała konkretną sumę :)

      Usuń
    3. Jak masz na coś ochotę, to daj znać. Mogę zrobić próbasy z tego co mam :)

      Oj, gdybym miała podliczyć zakupy i zwrócić uwagę na tzw. bublowate, to uzbierałaby się gromadka. Na szczęście z czasem przestałam się sugerować opiniami innych tylko dopasowywać do nich własne preferencje :)

      Usuń
  58. Po co? Po co ja to czytałam? :P
    Mam chęć na Lushowe cuda i to niemałą! Zwłaszcza czyściki chodzą mi po głowie, Aqua Marina to pewny zakup, ale te pozostałe wersje też mam w planach, mimo świadomości, że nie każda ma taką samą szansę sprawdzić się na mojej cerze.

    Twoje porównanie Catastrophe Cosmetic do alg z Organique upewniło mnie tylko w przekonaniu, że po tę propozycję również sięgnę. Kolejną rzeczą jest mydło Sultana of Soap (tak, rozbudziłaś moją wyobraźnię). Dziękuję bardzo :P

    OdpowiedzUsuń

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...