Rossmann w natarciu cz.II




 W moje ręce trafiła kolejna paczka ze smakołykami z Rossmanna. W części I opisałam to, co dostałam za pierwszym razem. Nie było to zbyt trafione. Tym razem jest inaczej. Paczka została przygotowana z dbałością o szczegóły, od pudełka po dodatki a że to był okres przedświąteczny tym bardziej miło 

Kto by nie chciał dostać takiego pudła: D?



Przy tej okazji zaznaczę, że choć znowu odbyło się to masowo. Część blogerek pokazała samą zawartość paczek i przyznam się, że sama pokusiłabym się o takie zakupy. Po części z ciekawości, a po części, dlatego, że czasem może lubię i ciągnie mnie do marek własnych Rossmanna.

Króliczenie w takim aspekcie mało, kiedy bywa udane, ale mało tracę, czasem odkryję coś zaskakującego lub znajdę nowe zastosowanie.

Dzisiaj opowiem Wam o trzech produktach:



Wellness & Beauty
 Masło do ciała Mandarine & Joghurt, Mandarynkowo-jogurtowe

Produkt dostajemy w pudełku ze sztucznego tworzywa, dość porządne. Zawartość zabezpieczona sreberkiem, to lubię! Mam wtedy poczucie, że nikt obcy nie wpychał tam paluchów. Dla mnie to ważne.
Pudełko kryje w sobie 200ml zapachowej przyjemności.
Kosztuje ok.11zł



Konsystencja jest zbita, gęsta i faktycznie kojarzy się z masłem. Dobrze rozprowadza się na skórze, przyjemnie wchłania, ma fenomenalny zapach ♥ który faktycznie umila użytkowanie. Więcej w tym mandarynki niż jogurtu, ale zapachy to zawsze mocno subiektywna sprawa. Jeżeli lubicie jadalne aromaty, które nie męczą i nie przytłaczają, warto poznać.



Moja skóra jest wymagająca, choć w ostatnim czasie zapanował spokój, więc nie oczekuję cudów pod kątem działania. I wszystko byłoby OK. gdyby nie fakt, że po wchłonięciu zostaje dziwne uczucie ściągnięcia. Nie jest to miłe. Skóra nie staje się wysuszona, ale tak jakby masło na niej zastygało i KONIEC.

Dobry początek a później taki dramat. Szkoda, ogromnie podoba mi się formuła i zapach, ale takie działanie dyskwalifikuje go na całej linii. Używam za to do rąk i nic złego się nie dzieje.
Myślę, że kupię je ponownie. Dla samego zapachu i będzie stało sobie w kuchni zastępując klasyczny krem do rąk.
Żałuję, że moje ciało go odrzuciło jednak nie lubię takiego efektu, który niestety odnotowałam także w paru innych kosmetykach jak np. Alterra i Alverde, ale o nich przy innej okazji.

Jeżeli szukasz przystępnego cenowo smarowidła do ciała o przyjemnym zapachu i nie obawiasz się zastygającej warstwy na skórze, to można spróbować. 



Wellness & Beauty
Peeling Algi i minerały morskie

Peeling na bazie soli morskiej i oliwki, który ma ciekawe opakowanie. Lubię tego typu zamykania, choć nie są one najwygodniejsze.
Pojemność 300g i kosztuje ok.12zł

Jest to produkt, który wyzwala we mnie skrajne emocje. Głównie, dlatego, że nie lubię peelingów na bazie soli. Podrażniają moją skórę i robią więcej złego niż dobrego. Oczywiście dałam mu szansę, ponieważ nie byłabym sobą, lecz gorzko tego pożałowałam.



Zacznę od tego, że ma koszmarny zapach. Wiem, że to indywidualne, ale dla mnie on przypomina najgorszego gatunku męską wodę kolońską. Zawartość także mnie nie przekonuje. Więcej soli niż ‘zalewy’ a to już źle wróży. Jak jest w praktyce? Nie za ciekawie. W zasadzie to miałam wrażenie jakbym wzięła sól kuchenną i zalała odrobiną oliwki. Jest ostre tarcie, to się nie nadaje do mojego ciała ani dłoni.
Producent określa Witalizuje ręce i całe ciało, cóż na pewno nie moje. Użyłam raz i koniec. Skóra zaczerwieniona, podrażniona i przez dłuższy czas mnie piekła. Potem pojawiło się przesuszenie….

Dawno już żaden peeling solny nie zafundował mi takiego podrażnienia. Na dodatek użyłam go w bardzo oszczędnej ilości.
Dodam, że kiepsko rozciera się na wilgotnej skórze, więcej produktu wylądowało poza wanną niż na skórze…


W takim przypadku pomyślałam, że może wypróbuję go na stopach. Pomysł niby fajny, ale trzeba mieć zabezpieczone dłonie. Odechciało mi się takiej zabawy. To nie dla mnie. Stoi jak półce niczym wyrzutek wepchnięty w głąb kąta i może ktoś się nad nim zlituje. Na pewno nie ja.

Dla mnie okazał się zbyt agresywny, a myślałam, że PharmaCF Cztery Pory Roku Peeling solny do dłoni jest niezłym zdzierakiem.



Niebieski koszmarek.

Nie lubię go i nie polecam, no chyba, że ktoś szuka taniego rozwiązania i ma skórę niczym słoń, to proszę bardzo. Na własną odpowiedzialność.




                                                   Isana
 Żel pod prysznic Żurawina i biała herbata


Wersja limitowana kolejnego żelu Isany. Przyznam się, że lubię do nich wracać. Może nie wszystkie zachwycają, ale to dobre rozwiązanie dla osób, które często zmieniają wersje zapachowe i szukają głównie udanego aromatu, bo niestety właściwości pielęgnacyjnych, jak na lekarstwo.
Plastikowe opakowanie nie sprawia kłopotów podczas użycia, ma poj. 300ml i kosztuje ok.4zł a w promocji można kupić chyba za ok.3zł.



Co mogę napisać? U mnie szału nie robi, zapach przyjemny, dobrze myje i tyle. Dość szybko zniknął z opakowania, lecz ja sobie nie żałuję tego typu kosmetyków. Miałam nawet zamiar dokupić jeszcze jeden, ale jak na złość jest dość chodliwy, bo za każdym razem pusta półka. Także może się podobać.

Póki, co korzystam z dostępu do Rossmanna i kupiłam kilka innych wariantów, z Isany.


Wiem, że wiele z Was lubi zakupy w Rossmannie oraz marki własne. Sama mam kilka ulubieńców, parę kosmetycznych odkryć.
Jednak tak naprawdę coraz mniej znajduję dla siebie.
Rodzi się pytanie, czy stawiamy na działanie czy cenę? Jak to jest u Was?

Pytam się, ponieważ jak na ironię nie jest łatwo znaleźć produkt, który łączy w sobie oba te czynniki z dobrym skutkiem.

Pozdrawiam!

122 komentarze:

  1. żel pod prysznic kupuję, bo mąż lubi. Sama nie przepadam za nimi, bo skóra mnie po nim swędzi, ale ja już tak mam ze wszystkimi produktami, które mają sls w składzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię ze względu na warianty zapachowe, niektóre są bardzo udane. Jednak balsam obowiązkowo idzie w ruch....

      Usuń
    2. dokładnie, mus jest się smarować balsamem. jedynie taki kremowy, oliwkowy daje radę :)

      Usuń
  2. W poniedziałek wybieram się do Rossmana i już wiem czego nie kupić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jak na ironię losu podczas zakupów w Rossmannie koszyk wypada ubogo :D A pomyśleć, że kiedy byłam w UK to brakowało mi Rossmanna. Teraz po prostu widzę, że nie wszystko złoto, co się świeci ;)

      Usuń
  3. Kupię sobie to masło, bo bardzo lubię cytrusowe aromaty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapach jest świetny, bardzo mi się spodobał. Myślę, że kupię go i zużyję do rąk.

      Usuń
  4. Wiesz sreberko też nie gwarantuje, że nikt się tam nie dobierał ;P W jednym sklepie z ciekawości odkręciłam nakrętkę. Patrzę a tam po sreberku i ktoś obmacał produkt ;P a to masło mam, ale na razie dzielnie czeka w kolejce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, ale jeżeli sreberko nie jest naruszone, to produkt wpada do koszyka. Zdaję sobie sprawę, że ludzie są pomysłowi. Nawet bardzo :) jednak wolę takie zabezpieczenie niż żadne.

      Usuń
  5. Mnie niestety nie przekonują marki własne Rossmanna. Mam kilka swoich ulubieńców, ale podsumowując więcej razy się sparzyłam. Uważam, że o niebo lepszą ofertę ma Balea i Alverde.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Balea nie robi na mnie specjalnego wrażenia, Alverde też ma niezłe gnioty ;) ale to jak każda firma. Poza tym magia niedostępności działa magicznie i prawie wszyscy wyobrażamy sobie, że będzie lepszy i wspanialszy. A tak naprawdę bywa różnie ;)

      Sama się przekonałam, że lepiej odpuścić pewne produkty i jak coś mi raz nie spasowało, to miłości z tego nie będzie ;)

      W ostatnim okresie zaliczyłam wpadkę z Alterrą i Alverde, będę pisać o tym i w taki oto sposób daruję sobie specjalne zabiegi o zakupy. Jeżeli będzie okazja to super, ale nie ma ciśnienia.

      Co do samego Rossmanna, mam kilka rzeczy do których wracam. Niektóre poznałam niedawno i jestem zadowolona, będę wracać.

      Usuń
    2. Czyli mam się nie ślinić jak osioł na widok słowa " Balea " i "Alverde " :D W sumie taka prawda, czasami im bardziej się na coś napalam tym większą klapą się to okazuje :/

      Usuń
    3. Szczerze? Z oferty Balea mogę policzyć na palcach jednej dłoni, co mi się spodobało i było/jest warte uwagi :)
      Alverde stoi nieco wyżej, jednak jeżeli mam za wszelką cenę zabiegać o zakupy to dziękuję. Jest tak, jak w każdej innej firmie.
      Przekonałam się, że im większa niedostępność tym bardziej jest chęć, by MIEĆ. Bo jest to coś innego, coś nowego, opakowania kuszą, blogi też itd.

      Tak sobie pomyślałam, że gonimy jak za króliczkiem i wzajemnie się nakręcamy. Nie ma tym nic złego, ale ostatecznie dobrze jest to przełożyć w relacji działanie-jakość-cena.
      Taka już chyba nasza natura ;) Sama dla siebie staram się znaleźć złoty środek. Dodam, że nie zawsze mi się to udaje :)))

      Usuń
    4. No, wreszcie ktoś napisał, jak naprawdę jest. O ile z Alverde sympatyzuję (całkiem niezła kolorówka drogeryjna, fajne szampony, olejki mi służą), o tyle całego podjarania Baleą nie rozumiem - przecież składowo to niemalże kropka w kropkę rossmanowska Isana. Ale, ach - niedostępność- słowo klucz, dzięki temu wszystko jawi się jako cudowne, fantastyczne, przepłacajmy więc na Allegro, bo to musi być dobre ;) Bez przesady.

      Usuń
    5. A ja lubie Alverde:) Co prawda nie kupuję już olejków bo jest jeden z Alterry w Rossmanie ale bardzo polubiłam się z serum pod oczy:) z Rossmana kupuje produkty dla dzieci Babydream, Alterre i niektóre produkty Isana:)

      Usuń
    6. Farizah, nikt nie napisał, że nie lubi Alverde tylko warto wziąć pod lupę niektóre produkty i przestać się zachwycać tylko tym, że są niedostępne a nam udało się upolować to czy tamto. Chodzi o obiektywne podejście do tematu :)

      Obojętnie jaka by nie była firma ma lepsze i gorsze produkty to raz. Każdy liczy swoje siły finansowe na zamiary to dwa :) I można znaleźć pośród tych marek fajne kosmetyki, dobrej jakości, ale czasami warto otrząsnąć się z owczego pędu i popatrzeć racjonalnie :)

      Diggerowa, wydaje mi się, że dobrze jest podkreślić pewne rzeczy głośno. Bo mamy wspaniałą tendencję do biadolenia, że tego czy tamtego nam brakuje, że dostęp słaby itd. Ale dlaczego nie skorzystamy z tego, co oferuje lokalny rynek? Piszę to z pełną świadomością, bo także byłam w tym stadzie tęskniąc za Rossmannem. A to tylko sklep. Asortyment nieco inny niż drogerie w UK, ale tam też żyją ludzie i funkcjonują więc niby dlaczego ja nie mogę? Taka pojawiła się myśl....

      Nie twierdzę, że zrezygnuję z niemieckich produktów, że nie będę czegoś tam ściągać ze Stanów lub innego zakątka na ziemi ale na pewno będę staranniej wykorzystywać zasoby, które mam na miejscu!
      Może UK ma pewne ograniczenia, jednak tak naprawdę to, co chcę mogę zamówić przez Internet. Nie różni się to w żaden sposób od tego, co robię teraz :D

      Z ciekawości sprawdziłam swoje zakupy, które zabiorę do UK hurtowo, by nie płacić za każdym razem za przesyłkę zagraniczną i tak naprawdę to są to rzeczy, których nie kupiłam stacjonarnie w PL. Jaki wniosek?

      Niedostępność to nie tylko słowo klucz, to pewna aura, która nakręca wzajemną atmosferę pożądania.

      Uważam, że nie ma nic złego w robieniu zakupów, szczególnie tych rzeczy do których nie mamy dostępu, lecz dobrze jest zachować rozsądek i nie przepłacać za coś, co później okazuje się nijakie.

      Dzięki Przyjaciółce, która mieszka w DE mogę popróbować różnych rzeczy. Czasem robi dla mnie zakupy. To jest fajne! Nie przepłacam i nie dopłacam do tego interesu.
      W moim rodzinnym mieście jest akurat sklep z niemieckimi produktami, można coś obejrzeć/powąchać/sprawdzić ale kupiłam tam jedynie drobiazgi.
      Zrobiłam zakupy na All, bo akurat kompletowałam zestaw dla koleżanki i znalazłam osobę, która ma normalne ceny.
      Jednak wiem, że mogłabym odpuścić ostatnie dwa ruchy.


      Usuń
    7. Jeśli chodzi o popularne niemieckie kosmetyki, które robią furorę na blogach to moje podejście jest takie: jeśli miałabym do nich dostęp przypadkowo stacjonarnie to wtedy skusiłabym się: dlaczego nie, ale jakoś ogólnie wolę robić zakupy w tradycyjny sposób i myślę, że jest tyle kosmetyków, że każda z nas znajdzie coś dla siebie. A narzekanie to już wręcz nasza cecha narodowa ;)

      Usuń
  6. Ja nie znam zbyt wielu rossmannowskich kosmetyków.
    W ogóle mam do nich dostęp tylko dzięki uprzejmości koleżanek.
    Najbardziej zależy mi na olejkach z Alterry i kilku produktach Isany, ale tak bardziej z ciekawości.
    Uwielbiam natomiast krem do rąk Kwiat Pomarańczy - wg mnie jest świetny.

    Z balea kusza mnie zele pod prysznic - ze względu na zapachy.

    Lubię zapłacić niedużo za dobry kosmetyk, ale też powstaje pytanie - ile to jest niedużo za np. krem do rąk - 2 , 5 , 10 , 20 zł?
    Albo za balsam do ciała?
    Szukam chyba jednak ideału w markach/kosmetykach, na które mnie po prostu stać :)

    Buziaki,
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że ideałem jest pogodzić potrzeby skóry wobec oczekiwań a potem przenieść to na grunt finansowy.
      Lepiej kupować mniej, ale konkretnie. W sensie dopasowanych produktów, bez zbędnego testowania/próbowania. Czy to możliwe? Ja mam nadzieję, że tak :)

      CMOK

      Usuń
    2. Ania mnie namówiła na ten krem do rąk Kwiat Pomarańczy :) czeka w kolejce :)

      Usuń
    3. Esy, ciekawa jestem jakie będzie Twoje zdanie :)

      Usuń
  7. Przyznam, że ja się chwilowo pewnie, ale z Rossmanna wyleczyłam, nic mnie nie kusi, żeli pod prysznic od nich mam zapas ogromny, a już z mniejszą przyjemnością z nich korzystam, bo właśnie tylko zapach właściwie je różni. Ten peeling niebieski miałam kiedyś i strasznie mnie zdenerwowało opakowanie, zardzewiało w mgnieniu oka;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapasy robią swoje :)
      Co do żeli to tak, różnią się zapachami i tyle. Gdyby nie to, że nie mam specjalnych zapasów to nawet nie spojrzałabym w ich stronę ;) Jak na ironię, przed wyjazdem do UK bardzo rzadko kupowałam Isanę. Wolałam wybrać coś innego.

      U mnie akurat z opakowaniem nic się nie dzieje, ale wszystko możliwe.

      Usuń
    2. ja mam pewnie dość wilgotną łazienkę, pewnie dlatego, ale troszkę mnie to zraziło, bo myślałam, że opakowanie wykorzystam, gdy skończę peeling, no trudno;)
      No tak, to co niedostępne kusi podwójnie;)

      Usuń
  8. nie znam praktycznie wcale marki Rossmannowskiej, tyle co czytam na blogach :) nigdy mnie jakoś nie kusiły.. wolę Phenome czy Pat & Rub ;) wiem, że to inna półka cenowa i inne wymagania mieć możemy, ale lubię je po prostu i już :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnych rzeczy/nawyków się wyleczyłam. A to pokazuje mi tylko, że lubię sięgać po coś, co gwarantuje mi zadowolenie. I tutaj półka cenowa nie ma większego znaczenia. Ten chyba będzie dla mnie kluczowy w tym względzie.
      Doskonale rozumiem Twoje podejście :)

      Usuń
  9. szkoda tego masła, że taki niewypał ;( chociaż najbardziej to współczuję złych doświadczeń z peelingiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapach masła boski, właściwości poniżej krytycznej... a peeling. Mogłam się spodziewać, ale chciałam spróbować. Niestety z marnym skutkiem.

      Usuń
  10. Linia Wellness Beauty od początku do mnie nie przemówiła, miałam żel pod prysznic i jakieś smarowidło, ale jakoś wolę Isanę. Peeling mógłby się sprawdzić na skórze moich nóg, bo czasami robiłam sobie właśnie taki z soli i oliwki :D Ale w sumie było to dawno temu, a teraz chyba się starzeję bo nawet na twarzy mam bardziej suchą i wrażliwszą cerę choć czasami też lubi się "przyświecić". W każdym razie chyba na nic się nie skuszę, może to i dobrze bo po mojej analizie finansowej dochodzę do wniosku, że styczeń zakończę z zerem na koncie :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój pierwszy kontakt z W&B to były sole do kąpieli. Spróbowałam i dałam sobie spokój. Czasem jakiś żel.

      U mnie analiza nastąpiła podczas reakcji skóry....

      Myślę, że nie masz czego żałować a na rynku nie brakuje kosmetyków, które są naprawdę dobre.

      Usuń
  11. Tego peelingu nie miałam, zazwyczaj peelingi robię sama, bo tez mam złe doświadczenia;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Isana nie jest zła, szczególnie jeżeli chodzi o żele pod prysznic czy kremy do rąk. Lubię po nie sięgać, bo przynajmniej trochę więcej zostanie w kieszeni na kolorówkę :P ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślałam, ale okazało się, że to pozorne oszczędności :P

      Usuń
  13. To ja mam chyba skórę jak słoń ;). Lubię peelingi solne, nawet mieszam sobie sól z olejkiem albo żelem i takiego samoroba używam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli nic Cię nie podrażnia/nie uczula to tylko pozazdrościć :) U mnie niestety jest odwrotnie.

      Usuń
    2. Jeśli chodzi o ciało to ciężko bym zrobiła sobie krzywdę. W sumie ostre peelingi na twarzy też mi nie szkodzą. Chyba kupię ten peeling tak z ciekawości :)

      Usuń
    3. W takim razie powinnaś być zadowolona. Chyba ;)

      Usuń
    4. Ha! Wypróbowałam i jestem zachwycona :D. Po Twojej recenzji wiedziałam, że to coś dla mnie :).

      Usuń
    5. Bardzo się cieszę :) a przy okazji utwierdzasz mnie w przekonaniu, że warto pisać o plusach/minusach bo druga strona dzięki takiej prezentacji może poczuć się zainteresowana :)))

      Usuń
  14. Na pewno kupię żel bo je lubię... i zdaje mi się, że skuszę się na masło, uwielbiam cytrusy w kosmetykach :)

    OdpowiedzUsuń
  15. moze napiszemy petycję o otwarcie rossmanna w UK xD? jak mi go brakuje ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że moje podejście uległo zmianie :) Spojrzałam z innej perspektywy i tak na dobrą sprawę, to jest bardzo mała grupa rzeczy, które kupuję w Rossmannie. Czar niedostępności robi swoje...

      Usuń
  16. Ja kosmetyków marki własnej Rossmann nie mam ich jak narazie zbyt wiele, zaledwie krem pod oczy no i żele po prysznic :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten solny peeling wygląda całkiem jak peeling z Balei, który wykończyłam w zeszłym roku. Nawet opakowanie identyczne. Zapach też. Mój pachniał jak skrzyżowanie taniej wody po goleniu i ogórków kiszonych :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie to on TYLKO ładnie wygląda, resztę pominę milczeniem ;)

      Usuń
  18. Peeling mnie ciekawił, ale widzę, że niezły bubel..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli nie masz wrażliwej skóry i lubisz peelingi solne, można spróbować. Jednak ja na pewno go nie polecam ;)

      Usuń
  19. Już myślałam, że ja się tym żelem z Isany nie umiem posługiwać bo ubywa mi jego w tempie ekpresowym. Kilka kąpieli i nie ma połowy opakowania. Widzę jednak, że tak to już z tym żelem jest ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie żele Isany czy W&B znikają migiem. Fakt, nie żałuję sobie tego dobra :D ale dla porównania żele z YR czy OS starczają mi na dłużej.

      Usuń
    2. Mam identycznie :)
      Byłam bardzo zdziwiona bo mniejszy pojemnościowo żel z YR starczył mi na tyle samo co Isana, ale co tam, to tylko żel, nie będę płakać z tego powodu :D

      Usuń
    3. Masz rację, jednak cenię sobie bardzo te wersje kremowe żeli YR.

      Nie przywiązuję się zbytnio do tego typu kosmetyków, ale nie lubię jak znika szybciej niż jest to możliwe :D

      Usuń
  20. Masełka jeszcze nie otwierałam,ale konsystencja identyczna jak w masełku z Farmony karmel/cynamon,powiem ci,że ja mam skórę grubą dosyć odporną i fakt peeling zdiera ostro,ale ja jestem zadowolona z niego,z tym że ja mieszam całą zawartość szpatułką,a potem nabieram i nie jest źle,a zapach rzeczywiście mógłby być lepszy,choć nie jest taki dla mnie zły,morski;-)Jak widać różne gusta mamy i mimo,że recenzji jest wysyp,to fajnie,że można poczytać jak się sprawdził u kogoś innego:-)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym polega różnorodność :) i min. dużo łatwiej trafić na recenzję osoby, która ma zbliżone potrzeby/oczekiwania do Naszych.

      Wizualnie tak, zbliżone do Farmony. Na całe szczęście w kontakcie ze skórą jest już inaczej i choć u mnie nie spisuje się najlepiej, to i tak wolę je bardziej niż Farmonę ;)

      Usuń
  21. Jak znajdziesz wolną chwilę chętnie przeczytam Twoją odpowiedź na TAG ;) http://www.iwetto.com/2013/01/domowy-relaks.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* postaram się coś sklecić. Jednak mój relaks teraz jest bardzo jednostajny...

      Usuń
  22. Przepiekny blog ;)
    Oczywiście dołaczam się do obserwatorow ;)
    licze na to samo ;)
    pozdrawiam
    www.kamulesss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i polecam zapoznać się z resztą:

      Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
      Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
      Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

      Usuń
  23. Świetnie, że piszesz tak szczerze i otwarcie, jeśli coś Ci nie pasuje! Przynajmniej, kiedy czasem przeczytam, ze komuś jednak nie służy coś dostanego "w ramach współpracy", mam poczucie, że ta osoba pisze rzetelnie i sensownie.
    Nie miałam żadnego z tych produktów i chyba nie sięgnęłabym po nie. Po żelach z SLSami mam skórę jak wiór, zdzieraki solne są dla mnie za mocne i też często wysuszają, masła tez jakoś nie zauważyłam, choć w Rossach bywam często..
    Za to dzięki Twojemu blogowi odkryłam kilka ciekawych produktów, np. Sultanę of Soap, którą znowu się upajam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie Sultana of soap to mydło doskonałe :) Jeszcze nie spotkałam kostki, która mogłaby go zastąpić. Cieszę się, że mydło wpasowało się w Twoje potrzeby.

      Nie wiem jak dla innych, ale dla mnie "w ramach współpracy" recenzja niczym się nie różni od własnych zakupów, które oceniam tak samo. Jeżeli coś mi się nie podoba, piszę o tym. Polityczna poprawność nie jest tym, co mnie dotyczy w kwestii oceny. Poza tym to są tylko moje odczucia. Może ktoś się z nimi utożsamiać lub nie, lecz warto dać pewien sygnał np. określić jasno i wyraźne, czego się spodziewamy/oczekujemy itd.

      Z peelingami solnymi nigdy nie było mi po drodze, od czasu do czasu dam się ponieść fali w inny obszar i żałuję bądź nie. Akurat Cztery Pory Roku znalazły swoje miejsce.
      Do ciała w moim przypadku peeling solny nie jest dobrym pomysłem :(

      Usuń
  24. wielką estymą darzę oliwkowy krem do rąk isany. niby taki zwykły, a działa lepiej niż neutrogena, bo nawilża, a nie natłuszcza (skóra nietypowo-atopowa jak moja nie lubi tłustego, lubi nawilżanie :-))
    uch, co to była za noc!
    :-* dobrze móc być z Wami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że sytuacja opanowana!!!

      Nawilżenie tak, natłuszczenie już mniej ;) Ale wszystko zależy od rodzaju problemu. Dobre są takie, które natłuszczają ale szybko się wchłaniają i zostawiają przyjemne uczucie nawilżenia.

      Usuń
    2. takich jeszcze w życiu nie widziałam! :-D polecisz coś?

      Usuń
    3. Była seria kremów w Rossmannie Exclusive - pisała o nich także Beauty Wizaż http://beautywizaz.blogspot.com/2012/04/exclusive-kremy-do-rak-mae-wersje-do.html

      Jednak ja nie mam większych problemów także wydaje mi się, że Nasze oczekiwania i potrzeby różnią się.

      Pamiętam tę serię w innej szacie graficznej, dość często gościły na mojej półce. Lubię też kremy Flos-Leku.

      Usuń
    4. w młodości oparzyłam sobie obie ręce do łokci (i żywego mięsa ;-) ale zagoiło się ładnie), za to teraz przy jakichkolwiek temperaturach ujemnych skóra na prawej dłoni (tej, bardziej oparzonej) odmraża się, pęka i w ogóle bu. tłuste nie zabezpiecza, bo się nie wchłania... jakiś la mer by się przydał, ale 700PLN za 50 ml. to ja nawet gdybym jutro w lotto wygrała, nie wydam, o nie! taka jestem niedobra ;-)

      Usuń
  25. W moim rossmanie już nie ma tego żelu ;( bardzo chciałam go kupić, ale nie ma ;( Dopisałam skład kremów Silor+B tak jak prosiłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Zaglądałam na ich stronę już kiedyś i byłam pewna, że są podane składy ale jednak nie...

      Usuń
  26. mam to masło, kupiłam chyba w listopadzie, ale dopiero kilka dni temu się dobrałam :) zapach mnie oczarował, pachnie jak pyszny serniczek :) u mnie sprawuje się dobrze, nie odczuwam ściągnięcia skóry po nałożeniu...

    OdpowiedzUsuń
  27. ten żel z Isany ma bardzo fajny zapach, tylko szkoda, że tak słabo się pieni ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nakładałam go bezpośrednio na skórę i nie przeszkadzało mi to specjalnie a zapach tak, przyjemny :)

      Usuń
  28. Masło chciałabym wypróbować, głównie dla zapachu. Mocne peelingi bardzo lubię, chociaż solnego nigdy nie miałam (!), więc nie wiem, czy zaryzykować, czy zostać przy ulubieńcach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubisz zapachy cytrusowe? jeżeli tak, to może Ci się spodobać :)

      Solne peelingi dobre są dla mało wymagających i zdrowych skór, bo niestety to jest sól, która potrafi podrażnić/wysuszyć a nie daj boże masz jakąś rankę czy stan zapalny na skórze i tragedia gotowa.

      Usuń
  29. miałam bardzo mało do czynienia z markami własnymi Rossamnn... na palcach jednej ręki możnaby pewnie policzyć.. nie miałam za to nic do włosów, a tak chwalone sie ich produkty do włosów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej dopasować to do swoich potrzeb :)
      Może akurat coś znajdziesz dla siebie?

      Usuń
  30. Chyba żaden z tych kosmetyków by się u mnie nie sprawdził, ale popatrzeć można ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem, że większą frajdę miałam z oglądania zawartości niż działania :D

      Usuń
  31. Ojoj, nie sądziłam, że solne peelingi mogą podrażniać- wydawało mi się naiwnie, że naturalne drobinki ścierające są przyjazne dla skóry. Wielka szkoda, że ten peeling zrobił Ci taką krzywdę :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety peeling solny potrafi zrobić więcej szkody niż pożytku w przypadku skór delikatnych/wrażliwych i problematycznych. Przekonałam się o tym kiedy byłam naiwnym dziewczęciem :P 15 lat temu.
      Sztuką jest zrobić taki, by faktycznie był delikatny. Nie dane było mi jeszcze poznać takiego wydania ;)

      Usuń
  32. Miałam podobne doświadczenie takiej "niby" skorupki po używaniu danego kosmetyku..bardzo mi się to nie podobało - bo czułam się taka "zaklejona" :) - peelingowi wysuszającemu nie pomaga nawet fajny słoiczek ( przekonałam się już parę razy że kosmetyki o takiej pięknej intensywnej barwie zawsze wyrządzą jakąś krzywdę). Co do Rossmanowskich marek to jest parę rzeczy z Rival de Loop które lubię szczególnie maseczki ( to chyba Rossmanowska marka?) pozostałych nie znam zbyt dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre określenie "zaklejona" :D ale idealnie oddaje tę skorupę, którą czuję na skórze :(
      Słoik fajnie wygląda i w sumie nic poza tym. Z pielęgnacją Rival de Loop bardzo się nie lubię. Nie ma nawet żadnej siły, która przekonałaby mnie do zakupu czy wypróbowania czegokolwiek ;)))

      Usuń
  33. Skóry niczym słonik nie mam, a jak wiesz uwielbiam ten peeling ;) Masło dopiero za jakiś czas otworzę i ciekawa jestem jak wypadnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz zupełnie inną skórę, tak to już jest ;) Dlatego taka różnorodność opinii/recenzji faktycznie daje pełen obraz.

      Usuń
  34. Zapach masła skradł moje serce :) Za to ciekawa jestem co napiszesz o rozświetlającym balsamie do nóg, ja się uśmiałam jak go zobaczyłam :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapach jest bajeczny ♥ a balsam zostawiłam na deser :D Pewnie niebawem będzie następna porcja.

      Usuń
  35. Masło mnie zainteresowało :) Na peeling na pewno się nie skuszę, po ostatniej przygodzie z Daxem mam niezły uraz do wszystkich solnych :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to masło może spodobać się osobom, które nie mają większych wymagań a zapach jest bardzo udany :)
      Swoją drogą nie wiedziałam, że Dax ma peelingi solne ale już dawno nie śledziłam ich oferty.

      Usuń
  36. Nie wszystko złoto, co się świeci i niedostępność robi swoje - stwierdzenia klucze, w których definitywnie jest wiele prawdy. Mocno przeciętnie wypadły widzę tym razem te produkty, co do stawiania na cenę/działanie, oczywiście najlepiej jest gdy nasze oczekiwania spotykają się z możliwościami finansowymi, ale ja wraz z wiekiem, jak i wieloma nietrafionymi szałami kosmetycznymi, uważam tak jak Ty - czasem lepiej kupić mniej, ale lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety tak to widzę ze swojej strony i jak widzę wiele osób zgadza się ze mną :)

      Zrewidowałam swoje potrzeby wobec możliwości i wyszłam z założenia, że pewne rzeczy lepiej odpuścić.

      Usuń
  37. Ja lubię mocne zdzieraki jak np peeling antycelluitowy lirene. Z tym, że te inne niż solne są dużo mniej drażniące. Mam też mocny zdzierak z yves rocher i wszystko ok. A po solnych moja skóra nie jest za bardzo zadowolona.

    Od żelu cudów nie oczekuję, grunt żeby nie był jakiś bardzo wysuszający. Mile widziane trochę oliwki czy czegoś np. Inne cudowne składniki i tak nie zadziałają.

    Mnie w Rossmanie denerwuje ciągła niedostępność ich marek własnych. Kupić balsam do kąpieli babydream fur mama to jak wygrać na loterii.
    Olejki Alterry miały wrócić w Listopadzie, mamy Styczeń i wrócił jeden.

    Kiedyś chętniej wchodziłam do Rossmana, teraz wchodzę jak mam po drodze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lirene także lubię, pasuje mi :) Jednak solne to zupełnie inna liga :/

      Rossmann i nie tylko on, bo firmy czasem prowadzą dziwną politykę :( a puste półki chyba dla nikogo nie są dobrą wizytówką.

      Kiedyś regularnie bywałam w Rossmannie, teraz w zasadzie moje zakupy odbywają się dość przypadkowo i zdecydowanie wchodzę po konkretne rzeczy. Przeszła mi faza oglądania półek ;)))

      Usuń
  38. Z peelingów polecam ten http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=44077
    Ja miałam wersję waniliową akurat.

    Czasami do dostania w Naturach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Natury niestety nie mam dostępu ale można chyba zamówić przez net?
      Zaciekawiłaś mnie tą pianką i TO bardzo :)

      Usuń
  39. nie jest zły ten box:) Ja stawiam na jakość a jak cena wywindowana - zbieram na ten wynalazek, albo szukam zamiennika:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też jest dobre podejście :) ale do szukania zamiennika trzeba mieć cierpliwość, która nie jest moją mocną stroną :P

      Usuń
  40. Przed tym masłem jakiś czas stałam w R. I ta recenzja zdecydowanie zachęciła mnie do zakupu. :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Miałam kiedyś peeling solny (chyba AA i chyba całkiem sporo kosztował) - nigdy więcej! Przecież to oczywiste, że sól przy jednoczesnym ścieraniu naskórka musi piec?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z AA nie znam, ale miałam do czynienia z peelingiem solnym Flos-leku i o ile on mnie nie pasuje, nie polubiłam się z nim, to nie mogę mu zarzucić działania. Skóra nie piecze, nie jest podrażniona. Czyli jednak można zrobić w miarę dobry peeling na bazie soli.

      Usuń
  42. Mi również nie służą peelingi solne. Od razu pojawia się pieczenie i zaczerwienienie. Cukrowe całkiem nieźle zdzierają, a mimo to nie fundują mi takich wątpliwych przyjemności. Poza tym nie znoszę zapachu morskiej wody kolońskiej. Jednym słowem peeling zapowiada się koszmarnie...

    Żelem Isany bym nie pogardziła, ale też nie umiem trafić na ten produkt. Za każdym razem podziwiam pustą półkę...

    Jeśli nie znajduję nic sensownego w danej półce cenowej, to wolę dopłacić i kupić kosmetyk, który będzie spełniał moje oczekiwania. Wśród tanich kosmetyków czasami trafiam na perełki, czasem na buble. Ale wśród droższych specyfików też można trafić na kiepski produkt. Tusz Clinique z dołączonym primerem nie przypadł mi do gustu. Poszukując swojego ideału, testuję różne nowości. Daję szansę różnym firmom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Peelingi cukrowe najlepiej mi służą :) i przy takich pozostanę, koniec eksperymentów.

      Myślę, że masz dobre podejście. Sama raczej zaczynam od samego produktu i to jakie działanie może mieć, później zwracam uwagę na firmę.

      Usuń
  43. Stawiam na działanie, ale w rozsądnej cenie ;)Jednak w przypadkach gdy mi na czymś bardzo zależy bądź wiem jak będzie mieć dobry wpływ np. na moją skórę to jestem w stanie wydać więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze jest pogrupować kosmetyki i nie tylko na pewne serie, bo u mnie np. podkład czy tusz bądź pielęgnacja jest priorytetem. Natomiast mogę zmienić relację produkt=cena szukając pomadki/błyszczyka itd.

      Usuń
  44. Przyznaję, że jestem bardzo ciekawa zapachu tego masła. Choć zapas smarowideł do ciała mam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może będzie dłużej w sprzedaży? bo nie orientuję się, czy to jakaś specjalna edycja czy też nie.

      Usuń
  45. Działanie i cena;) Ja jestem zauroczona produktami do włosów Isana;) Są tanie i bardzo skuteczne;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Isany mam tę kultową odzywkę ale jeszcze nie było okazji, by spróbować. Jak mam wybierać, to wolę Isanę Med niż wersje klasyczną.

      Usuń
  46. Ciekawe kosmetyki :) ja lubię ISANĘ i często po nią sięgam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie raczej rzadko goszczą produkty z tej marki ;)

      Usuń
  47. Rossmannowskie marki są mi praktycznie nie znane i specjalnie mnie nie kuszą. Tak naprawdę czasami kupuje produkty z tych marek, gdy zaintryguje mnie zapach :) Masełko Mandarynkowo-jogurtowe, o którym piszesz brzmi przepysznie, ale uczucie ściągnięcia mnie zniechęca :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego też w świetle takich reakcji chyba coraz rzadziej sięgam po tego typu marki. Największą słabość mam do Isany Med, która bardzo mile mnie zaskoczyła. Zobaczymy, czy inne kosmetyki z tej serii będą równie udane.
      Masełko ma cudny zapach, ale to uczucie ściągnięcia jest ponad moją słabość ;))

      Usuń
  48. Peeling znam. Kupiłam raz i już nie wróciłam. Mi akurat ten męski zapach nie przeszkadzał, złuszczał nieźle, ale wykończyłam go w ekspresowym tempie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli do tego jeszcze wydajność żadna to tym bardziej lepiej wybrać coś innego.

      Usuń
  49. Jakoś tak podchodzę do tych produktów Rossmannowskich jak pies do jeża... Niby niektóre z nich są fajne, tanie, ale wydajność słabiutka i zawsze coś tam mi w nich nie pasowało. Akurat tych prezentowanych przez Ciebie produktów nie miałam, ale zawsze warto poczytać coś sensownego.

    Podoba mi się Twoje zdanie na temat magii niedostępnych marek i produktów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwilo, bo tak to wygląda :) a momentami mam wrażenie, że niektórzy dostają małpiego rozumu. Nie obrażając małp.

      Niektóre rzeczy są dobre i warte uwagi, jednak w całej tej puli to niestety jak dla mnie tylko garstka...

      Usuń
  50. ja lubię marki własne rossmanna, jak wszędzie jest trochę perełek, ale jest trochę bubli. trzeba zrobić research i mieć nadzieję, że wyjdziemy z produktami, które nam będą pasować. nie są to drogie rzeczy, ale wiadomo - na wszystkim można stracić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorszy to research ;) Czasami faktycznie można trafić na coś super, jednak mam wrażenie że jest tego coraz mniej...

      Usuń
  51. marka wlasna zawsze mis sie zle kojarzyla,
    choc przecie nie oznacza gorszej jakosci produktu,
    czasem sie kusze.

    OdpowiedzUsuń
  52. Z doświadczenia wiem,że najlepsze masła do ciała i balsamy to te polskich marek. Mieszkam w Niemczech już 5 lat i miałach chyba z 20 różnych balsamów i maseł ich firm i ani się nie umywają do naszych

    OdpowiedzUsuń

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...