Pixie Epoxy w akcji, starcie pierwsze Inglot






Wczoraj pokazałam moje zakupy z Fyrinnae oraz efekt, jaki możemy uzyskać na Pixie Epoxy przy użyciu cienia mineralnego/sypkiego. Baza świetnie pomaga wydobyć kolor nie tylko z sypkiej formuły, ale także przy użyciu klasycznej kolorówki. Tak jak już wspominałam poprzednio kupiłam kilka cieni z Inglota i niestety pomimo świetnego koloru, jaki mamy w opakowaniu przenoszenie go na skórę jest kłopotliwe. Cienie same w sobie są suche i pyliste, tego nie lubię. O ile baza Lumene jakoś pomaga, to przy rozcieraniu powstają bure plamy. Nawet, jeżeli dołożymy i poprawimy, efekt jest średni. Mnie się on nie podoba i to jest bardzo duży minus dla firmy. Wiem, że nie wszystkie takie są, lecz nie mam zamiaru poświęcać więcej czasu ani uwagi na to, by wytropić pasującą dla mnie formułę, kolor oraz efekt. Testery w sklepie to jedno, oświetlenie zwodzi a w domu okazuje się jeszcze coś innego. W normalnych warunkach pozbyłabym się cieni i zapomniała o Inglocie na dobre. Jednak wiedziałam, że w moje ręce dotrze Pixie Epoxy i to była ostatnia szansa. Udało się!


Dzięki niej oswoiłam pięknego złotego nudziaka Double SP 463, który mnie oczarował i byłam już skłonna wybaczyć, że jest taki trudny. Sucha konsystencja sprawia, że staje się mgiełkowy a drobne iskierki wspaniale rozświetlają. Ale chciałam więcej.



Wczoraj już światło nie pozwalało na udane zdjęcia, te poniżej były robione z lampą i nie zadawalają mnie, choć możecie zobaczyć, jak wygląda cień na Pixie Epoxy po 10 godzinach od nałożenia. Postaram się przygotować podobną prezentację w świetle dziennym.



Kolejne trudne sztuki, to Double SP 482 i Pearl 446.
Szalenie mi się spodobały, jednak niestety znowu sucha formuła sprawia, że są trudne. O ile baza pod cienie Lumene ładnie wydobywa z nich kolor, to niestety podczas rozcierania bardzo szybko znikają i stają się szaro-bure. Dołożenie większej ilości niewiele zmienia.



Pixie Epoxy dodatkowo wydobywa z nich zawarte iskierki brokatu, sprawia, że kolor nie jest taki płaski, a po roztarciu nadal jest widoczna MOC nasycenia. Odcień żyje swoim życiem w taki sposób, jak w opakowaniu.

 Utrwaliłam kilka kroków tuż po samej aplikacji oraz roztarcie. Są to kolejne kroki bez dokładania koloru, czyli nałożyłam po kolei w wewnętrzny kącik oka Double SP 463, potem Double SP 482 i na koniec Pearl 446. Delikatnie roztarłam granice cieni i to wszystko.



 Jak widzicie poniżej wykonałam na szybko makijaż z użyciem tych 3 cieni, proszę wybaczyć niedociągnięcia, lecz nie miałam więcej niż pół godziny a w tym jeszcze przygotowanie zdjęć. 




Dla wykończenia kreska przy pomocy KIKO Glamorous, Eye Pencil w kolorze 404, którą nałożyłam na dolną linię rzęs i delikatnie utrwaliłam cieniem Pearl 446
Rzęsy - HR Lash Queen Fatal Blacks 01 Magnetic Black , brwi cień Inglota Brow Powder 569 i żel utrwalający z Miss Sporty.
Korektor Collection 2000 Medium
Puder sypki Etre-Belle nr 3
Podkład Revlon ColorStay Sand beige
Baza pod podkład Fyrinnae Velvet- gel Silica Primer
Róż p2 Snow Glam 010 Cool Apricot
Usta Korres Liquid Lipstick nr 28 Raspberry Lipgloss- odrobina wklepana palcem, swoją drogą bardzo ją polubiłam.
Baza pod cienie Fyrinnae Pixie Epoxy



Co mogę napisać o Pixie Epoxy? Dla mnie to pewne objawienie i niesamowite ułatwienie podczas makijażu oczu, jednak trzeba się z nią oswoić oraz nauczyć aplikacji, by nie nałożyć za dużo lub za mało.

Nakładam ją na powiekę zagruntowaną w postaci odrobiny korektora Collection 2000, który utrwalam sypkim pudrem Etre-Belle. Tak przygotowana powieka jest dla mnie idealnym podłożem dla PE, którą nakładam bardzo oszczędnie w formie stemplowania aplikatorem. Chwilę po nałożeniu staram się odczekać ok. minuty, by scaliła się ze skórą a później nakładam cienie metodą pac-pac. Chodzi o to, by cień nakładać w sposób jakby się go doklejało, ponieważ PE ma taką formułę. Nie sposób na niej rozprowadzić cień w całości, dlatego, że w pewnym sensie przykleja cień do powieki.
Mam nadzieję, że jasno to określiłam.

O ile MM może wydawać się podobna, to jest pomiędzy nimi ogromna różnica. Duraline także zupełnie inny daje efekt. Nie ma tej wielowymiarowości, którą uzyskujemy tym razem.

W miarę możliwości będę zamieszczać makijaże i pokazywać, jak wygląda to z bliska, nie tylko sam efekt końcowy.

Dodam, że moje powieki są bardzo problematyczne i szybko się przetłuszczają. Świetnie radzi sobie z tym baza pod cienie z Lumene i Mary Kay, ale wciąż marzyłam o oswojeniu podczas aplikacji cieni sypkich, czyli wszystkich minerałów oraz pigmentów. Cel został osiągnięty. Jestem w pełni usatysfakcjonowana.

Ze swojej strony gorąco polecam Pixie Epoxy wszystkim tym, którzy lubią wyraziste kolory w makijażu bez względu na tonacje, czy przeznaczenie. Nagle okazuje się, że nawet nude nie musi być nudny: P

Pozdrawiam!

87 komentarzy:

  1. Tak jak już ostatnio pisałam - robi wrażenie :) Ja wreszcie nawróciłam się na bazy, wpadła mi w ręce nowość od Avonu i jestem z niej bardzo zadowolona jak na codzienny użytek jednak jest to typowa baza, choć naprawdę radzi sobie bardzo dobrze to podejrzewam, że do PE jej daleko .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie baza to podstawa, bez takowej nie zabieram się za makijaż oczu bo wiem, że z góry byłabym skazana na klęskę. Poza tym dzięki niej można wydobyć kolor cieni.

      PE to zupełnie inny wymiar bazy, dlatego też pokusiłam się o zakup i wiem, że to bardzo dobra inwestycja.

      Z Avonu już nie pamiętam kiedy coś kupowałam. A nie, wybacz, dawno temu dobrałam nowe kolory żelowych kredek i na tym koniec.

      Usuń
    2. Właśnie czytając o PE domyślam się, że to już wyższa szkoła jazdy :) Co do Avonu, zdarza mi się skusić na jakąś ich nowość ( z reguły z kolorówki ), ale od dość dawna nie byłam zadowolona z zakupów. Dlatego tym bardziej tym razem byłam zaskoczona i dopiero po kilku użyciach napisałam o bazie tak samo jak o maseczce bo aż nie wierzyłam, że nareszcie trafiłam na kosmetyki godne uwagi :)

      Usuń
  2. Toż to jakiś genialny produkt jest! WOW.

    Ech, ja to nie wiem, na razie tego 446 wklepuję, efekt jest nieco lepszy. Mnie akurat konsystencja w miarę odpowiada, miałam w swojej kosmetyczce dużo gorsze cienie i jakoś, jakoś nie jest mi tak źle. Żałuję jednak, że niektóre mają gorszą pigmentację (dostałam właśnie niedawno 483 i niestety, pomimo że jest piękny, na powiece niemal ginie ;/) czy też takie brudasy się robią jak 446. Brr. Ja tam przy nich zostanę, bo jestem całkiem zadowolona, a na droższe, profesjonalne cienie i tak mnie nie stać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z profesjonalnymi cieniami także różnie bywa, nie ma reguły. Za mną cały czas chodziło, by wydobyć/podbić kolor pigmentów/cieni wypiekanych bo typowa baza, jak by nie była nie zadowalała mnie efektem końcowym.

      Z Inglota już raczej nic nie kupię, gdyby cienie ich miały taką formułę jak ostatnia seria Noble, to mogłabym pomyśleć. Są genialne i żałuję, że mały wybór kolorów a dla siebie upatrzyłam tylko dwa 153 i 154.

      Wiem, że one są ogólnie lubiane i chętnie kupowane. Atutem jest cena, ale wolę mieć mniej a lepszej jakości. Kolory, które pracują tak jak należy. Trochę się zachłysnęłam Inglotem po kilku udanych sztukach, które rozbudziły nadzieję.Mam nauczkę, ufać swojej intuicji. Na szczęście Pixie Epoxy ratuje sytuację!

      Usuń
  3. Ten pierwszy inglot jest piękny.
    Sprawdzę go sobie w salonie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W opakowaniu wydaje się taki niepozorny, ale roztarty na dłoni odkrywa swój urok. Ogromnie żałowałam, że tak ginie na skórze. Na szczęście mam na niego sposób :) Lumene daje radę, choć ja wybieram duet z PE. Przy pomocy jednego cienia mam gotowy makijaż na szybko :)
      Zerknij sobie, jest warty uwagi pomimo, że nie jest doskonały.

      Usuń
  4. Ładnie ;) Mam ten sam granat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poleciła mi go jedna z dziewczyn na FB i był to strzał w 10-tkę, tym bardziej, że teraz przy użyciu PE nie traci na uroku.

      Usuń
  5. Wow :O WOW! Efekt jest piorunujący! Niesamowicie podoba mi się to co robi z cieniami, tylko chyba na dzień ciężko byłoby mi jej używać skoro trzeba po trochu nakładać na nią cienie. A jak z blendowaniem? Napisałaś że ona przykleja cienie, więc trzeba odczekać chwilę żeby je rozetrzeć?
    Co do cieni Inglota to faktycznie można trafić wióry, jednak są też maty które są przyzwoite. O kilku w najbliższym czasie skrobnę ;) Bardzo podoba mi się makijaż jaki wykonałaś przy ich użyciu, kocham takie odcienie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisz jeszcze proszę jaki ona ma termin ważności od otwarcia :)

      Usuń
    2. Wlazłam na ich stronę, nie przypuszczałam że ta baza kosztuje tylko 7$ ;) Coś czuję że MUSZĘ jej spróbować ;D Sorry za spamowanie, ale chyba rozumiesz moją ekscytację ;D jak napisałam we wcześniej notce, wydaje się że to Święty graal wśród baz pod cienie :D

      Usuń
    3. Iwetto, na stronie jest określone 'Shelf life: 24-30 months on average (one full size is enough to last the average user over 1 year)'
      Bazując na składzie będę używać jej do tego momentu aż nie zauważę czegoś niepożądanego. Miałam starą bazę z Lumene, która była wiekowa i nie robiła mi krzywdy a cienie nadal prawidłowo utrwałała i przedłużała makijaż.

      Czekam w takim razie na posta, bo te kolory to prawdziwe sucharki...

      Blendowanie nie przysparza problemów, tak widzisz to makijaż, który wykonałabym rano przed wyjściem do pracy :) a użycie tylko jednego koloru i podkreślenie załamania powieki odbywa się jeszcze szybciej.
      Ważne jest, by odnaleźć sobie tę ilość, która idealnie sprawdzi się w makijażu.
      Cień musi być nałożony fazowo, bo inaczej będzie ciasto na powiece ;))) dlatego delikatnie przykładasz pędzelek i przenosisz cień. To nie wymaga aż tak dużo czasu, jeden kolor można nałożyć opuszkiem palca :) Prościej się już nie da.

      To, co widać przy wykorzystaniu 463, to właśnie nałożony palcem a załamanie zaznaczone pędzelkiem i roztarte. Taka 5-minutówka :)

      Dziękuję :* uwielbiam takie kolory, tak jak i Ty :)))

      Usuń
    4. Wcale nie spamujesz :P i doskonale rozumiem Twoją ekscytację, bo sama przechodziłam przez ten etap :D
      Cena jest bardzo przystępna i można rzec, że doskonale sprawuje się bez względu na to, czy kolorówka tradycyjna lub minerały.

      Usuń
    5. Dziękuję Ci bardzo za tak obszerne wytłumaczenie :) Przekonałaś mnie, że warto jej spróbować :) Na dodatek sądziłam, że będzie to jakaś drożyzna i cena bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła :) Wysyłki też ;)

      Usuń
    6. Proszę bardzo :) Dla mnie to naprawdę niesamowity produkt dzięki któremu makijaż zyskuje nowy, lepszy wymiar :)
      Dobra cena, świetna jakość- czego można chcieć więcej? Kuszą mnie ich cienie, ale jestem twarda :D

      Usuń
    7. Oglądałam cienie ;D hahaha też mnie kuszą, ale opisy i zdjęcia według mnie są strasznie lakoniczne. Mam wrażenie, że kiedy zamówię to w paczce otrzymam zupełnie coś innego. Może skuszę się na jeden, ale jeszcze wezmę to pod rozwagę ;D

      Usuń
    8. Zajrzyj do Shinodki i na zagraniczne blogi, jest bardzo dużo swatchy, na sucho i na PE, także można sobie wybrać :)
      Sama postawiłam na element zaskoczenia. Drugi raz został przemyślany :D

      Usuń
  6. Strasznie mi się spodobała nazwa, którą nadałaś metodzie wklejania cieni na bazę: "pac-pac" :D
    Kosmetyk bardzo ciekawy, chociaż ja pewnie miałabym problem z jej użyciem, bo nigdy nie potrafię wybrać odpowiedniej ilości kosmetyku- zawsze nałożę albo za dużo, albo za mało :P Makijaż jest piękny- kojarzy mi się ze skrzydłami motyla...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Trudno było mi to bardziej obrazowo opisać :)
      Tylko pozornie wydaje się trudna w obsłudze, nie sądzę abyś miała problem.
      Dziękuję :* bardzo lubię taki dobór kolorów. Ciekawe skojarzenie swoją drogą. Coś w tym jest :)

      Usuń
  7. Zakochałam się na AMEN w pacierzu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. efekt przechodzi nawet najśmielsze marzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nazwa metody pac-pac skradła moje serce :D Efekt jest niesamowity, cień na powiece z Pixie wygląda lepiej niż we wkładzie. No i przepiękny makijaż :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pac-pac najlepiej oddaje aplikację :D
      To, co mi się w PE podoba to właśnie TEN efekt, o którym pisała poprzednio Shinodka- wydobywa drugie dno w kolorze :)

      Dziękuję :)

      Usuń
  10. WOW!
    Efekt robi niesamowite wrażenie, aż chcę tą bazę mieć.
    Ja ostatnio jako bazy pod cienie używam... żelu Flos-Lek - odrobina wklepana w powieki wydobywa głębię koloru i utrzymuje cienie na powiece.
    Oczywiście to nie to samo co Pixie Epoxy, ale na razie musi mi wystarczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie taki numer nie przejdzie, niestety. Gdybym nie miała problematycznej skóry na powiekach to wyglądałoby inaczej.
      Próbowałam kombinacji z żelem Flos-leku i po pół godzinie wszystko zrolowane...

      Usuń
  11. Uwielbiam nr 463! <3 To Pixie działa cuda!

    OdpowiedzUsuń
  12. Mówiłam już, że chcę? ;)
    Efekt jest naprawdę wspaniały!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakie masz piękne oczy! Nie mogę się napatrzyć! A makijaż imponujący :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* czyli efekt został osiągnięty w 100% :))

      Usuń
  14. Robi wrażenie, oj robi :) Swoją drogą pięknie wygląda ten jasny cień, niesamowicie mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, bo wiem, że lubisz Inglota. Wpadł mi w oko od pierwszego spojrzenia :)))

      Usuń
  15. ładny makijaż - ciekawy produkt ;-) ale raczej nie dla mnie , bardzo rzadko maluje całe powieki

    OdpowiedzUsuń
  16. po prostu bomba jak ten kosmetyk wywala na wierzch pigment ;) czad.

    fajnie, że znalazłaś swój ideał :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetna baza, która odmieniła moje podejście do makijażu :)))

      Oj, długo oczekiwany. Opłacało się :D

      Usuń
  17. Rewelacja!! Ja taki mocny makijaż oka robię bardzo rzadko,ale podoba mi się strasznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię taki rodzaj makijażu. Nie rezygnuję ze zwykłego/dziennego, choć TO jest to, w czym czuję się najlepiej. Oczywiście jeżeli mam wybierać, bo czasami po prostu mi się nie chce. Na leniwca makijaż gości nawet częściej ;)))

      Usuń
  18. Kuszenie, wszędzie kuszenie :(

    OdpowiedzUsuń
  19. Powiem tak - wysoko specjalistyczny ten post dla mnie - nie bardzo jestem zorientowana ponieważ odkryłam bazy jako takie stosunkowo niedawno - ale one nie umywają się do tego co widzę NAOCZNIE u Ciebie:) owszech przedłużają żywotność cieni to pewne ale na pewno nie oddają tak głębi..
    BTW - dziękuję za pomoc :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam ;) gdyby nie to, że lubię konkretne kolory i makijaże to pewnie nie szukałabym takiego cuda. Wystarczyłaby zwykła baza. Jednak nawet one są bardzo nierówne.

      Nie ma za co:) Zmieniałaś coś w profilu? bo wcześniej mogłam przez niego wejść na Twój blog a teraz nie. To ułatwia sprawę. Zerknij w wolnej chwili.

      Usuń
  20. Od jakiegoś czasu chodzę za takim produktem... Teraz wiem, że będę musiała kupić. Mam kilka cieni z Lily Lolo i nie cierpię ich ze względu na to, że pylą i na bazie UD PP dają kiepską pigmentację, to samo tyczy się Inglota, masakra jakaś :/ Miałam te cienie puścić w świat ale skoro jest jeszcze jakaś nadzieja to na pewno będę próbować ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gwarantuję Ci, że będziesz zadowolona. Ta baza świetnie współpracuje z minerałami oraz kolorówką tradycyjną.
      Jesteś już kolejną osobą, która przyznaje się do problemów z cieniami Inglota. To dlaczego wszędzie czytam i widzę zachwyty? Czułam się jak czarna owca :P bo mnie ta firma mało przekonuje do siebie. PE uratowała mały zbiorek, bo miałam się ich pozbyć. Dlatego to była ostatnia szansa.

      Usuń
    2. Hexx ja nigdy nie pałałam miłością do Inglota mam z ich oferty 6 produktów, w tym 5 cieni i Duraline. Najpierw kupiłam 3 cienie i chyba na początku istnienia bloga coś tam na nie psioczyłam, potem uświadomiono mi, że niby zmieniła się formuła cieni. No i znów z ciekawości kupiłam dwa kolejne... W moim odczuciu bez zmian: suche pyliste, mało napigmentowane nic, szkoda pieniędzy. Za 3 beznadziejne cienie Inglota mam całkiem niezłą palete Sleeka. Nawet jak tylko 3 cienie z palety wpadną w oko to i tak warto, bo jakość jest nieporównywalnie lepsza.

      Usuń
    3. Twoje odczucia względem Inglota w pełni pokrywają się z moimi. Ale poważnie, wszędzie widziałam tylko zachwyty, ochy i achy więc postanowiłam dać szansę. Jedyna dobra rzecz, nowa seria Noble :) ale mało kolorów :/

      Usuń
  21. ojacie! też chyba chcę, ale jeszcze nie wiem, czy bardzo bardzo, czy tylko tyci tyci (bo ja przecież ócz nie maluję, bo nie umiem :-/).
    byłam dziś na sabacie lakierowym i wróciłam ze złotym opi na palcu środkowym ;-] mmmm! akumulatory naładowałam z Dziewczynami, jest pięknie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że warto ją chcieć i mieć. Dobry produkt za niewygórowaną cenę.

      Rozumiem, że dobrze się bawiłaś :))) i tak trzymać!

      Usuń
  22. Bardzo ładnie wyglądasz w tym makijażu :)
    Efekt po bazie - super, pięknie podbija kolory :)

    OdpowiedzUsuń
  23. swietnie wzmacnia kolor!wow jstem pod wrazeniem.
    lubie Twoje makijaze, buzka zawsze wyglada tak ladnie i swiezo:)

    OdpowiedzUsuń
  24. A myślałam, że to zanikanie kolorów i problemy przy ich blendowaniu to moja wina. Mam cienie Inglota i zawsze mam z nimi ten sam problem. Są słabo napigmentowane, gdy dokładam odrobinę cienia, to robią się nieestetyczne mazie, trudno go równo rozprowadzić. W jednym miejscu jest go za dużo, a obok można dostrzec prześwity. Mam parę cieni, które nie są tak problematyczne w obsłudze, ale większość kolorów, zwłaszcza dziennych, przysparza sporo trudności... Chyba muszę zainwestować w Pixie Epoxy. Wówczas chociaż wydobędę ich kolor...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety.... to niedoskonała formuła cieni Inglota. Już myślałam, że tylko ja tak na to psioczę ;) Bo wszędzie zachwyty. Firma ma podstawowy atut, jest tania, lecz jakość cieni zostawia wiele do życzenia. Są lepsze kolory co prawda, choć potrzeba czasu i cierpliwości na wytropienie takowych.
      Najgorsze jest zanikanie koloru, prześwity i pylenie...

      Ze swojej strony polecam tę bazę, dla mnie to najlepszy zakup, jakiego dokonałam w ostatnim czasie :D

      Usuń
  25. no dobra, to ja też chcę :D
    generalnie, z mojej bazy art deco jestem najbardziej zadowolona, ale takiego podbicia koloru to nie da się osiągnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam wiele baz, ale żadna nie robiła czegoś takiego :)

      Usuń
  26. Z każdym kolejnym zdjęciem szczęka opadała mi niżej i niżej... Imponujące!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę się napatrzeć na ten efekt :) Pierwsze dni z makijażem na tej bazie spędziłam co trochę zerkając do lusterka :D

      Usuń
  27. niesamowite podbicie! mam tylko zawsze problem z rozcieraniem na bazie... najpierw na mojego Daxa nakladam cielisty cieni dopiero potem wykonuje normalny makijaz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego Dax jest do.... Mam tę bazę i przeklinam za każdym razem, mało które cienie na niej dobrze współpracują. Podstawą jest dobre rozcieranie. Na dodatek ta baza jest bardzo toporna. Latem trzymałam ją na parapecie bo jak słońce świeciło to była przyjemnie miękka i można było mówić o makijażu. W innym przypadku jest twarda jak kamień :/

      Usuń
  28. Genialna sprawa:) to cos w sam raz dla mnie bo nie moge znaleść dobrej bazy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kwestii tradycyjnej kolorówki jestem wierna Lumene i Mary Kay, znasz może? ale kiedy potrzebuję efektu bez większego wysiłku to Pixie Epoxy okazauje się fenomenalna!

      Usuń
  29. Mmmmm.
    Choć jak tak po słoczach patrzę, to widzę, że trzeba ostrożnie, bo może się robić ciasto. Zresztą Twoje słowa to potwierdzają.
    Ciekawe, mam nadzieję, że kiedyś spróbuję.
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, trzeba ostrożnie. O ile na powiekę wiem ile jej dać, to już na swatche był problem. No i robiłam je na szybko ;) Nie miałam za wiele czasu, w każdym razie taki efekt możemy sobie zafundować na szybko na powiece ;)
      Polecam i mogę sobie tylko wyobrazić jakie cuda byś stworzyła!

      CMOK

      Usuń
    2. Myślę, że to jest kwestia do ogarnięcia po prostu, a nie jakaś przekreślająca wszystko wada. Przekonałaś mnie, zapisuję sobie w kajeciku - tam naprawdę mało co trafia.
      Chociaż ciene Fyrinnae już od dawna siedzą mi z tyłu głowy.

      Usuń
    3. Nie, nie. Wadą tego nie określę. Kwestia wyczucia jaki obszar skóry chcemy pokryć plus ok. minuty, by odczekać do delikatnego zaschnięcia/scalenia się z powieką.

      Atutem jest także cena, kosztuje 7$, co w świetle innych baz jest bardzo dobrą ceną. No i efekt możesz wyczarować dowolny :))

      Usuń
    4. Tak, tak, właśnie mówię, cena jest naprawdę uczciwa.

      Usuń
    5. Nie zdzierają a oferują dobry produkt. W fazie szału na minerały miałam do czynienia z różnymi bazami, które miały pomóc poskromić proszki. Średnio to wypadało i bywało dużo drożej. Tutaj z przesyłką jest 10$ :)

      Usuń
  30. widze, ze jest szansa, by moja kolekcja cieni Inglota ozyla :P piekna prezentacja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A już myślałam, że tylko ja mam focha na Inglota ;) Dobrze wiedzieć, że nie jestem osamotniona.
      Dziękuję :*

      Usuń
  31. wow:) pięknie podbite kolorki:) w ogóle w oby dwóch makijażach bardzo udane połączenia kolorystyczne;) chociaż mi się bardziej ten ciemny podoba, to wiem jak często sięgam po takie nudziaki jak ten pierwszy, gdy nie mam czasu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sęk w tym, że ten nudziak dopiero na PE nabiera smaku :)

      Usuń
  32. Czuję się mooooooocno skuszona :)
    Zajrzałam na stronkę i widzę, że mają wersję Trial za 2$, z przesyłką wyjdzie 5$, więc za kilka dni sobie zamówię. Jakby się sprawdziło to byłabym w niebo wzięta, bo to jak podbija kolory jest niesamowite.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będziesz równie zadowolona. Jest to naprawdę ciekawy produkt!

      Usuń
  33. Magia jakaś... :)

    jestem dziś monotematyczna, ale muszę po raz kolejny napisać, że cudownie pasują Ci takie granatowe, ciemne kolory na powiekach. Wyglądają niesamowicie!

    OdpowiedzUsuń
  34. In the event of short term installment loans, a person’s vision price ranges tend to be increased when comparing guarded financial loans

    OdpowiedzUsuń
  35. Dokładnie - magia! Wygląda to przepięknie...:)

    OdpowiedzUsuń

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...