Dragon Fruit


Tym razem nie będzie kosmetycznie; -)



Kto z Was nie lubi nowości? : -)   bez względu na dziedzinę, pewnie niewiele takich osób się znajdzie. Należę do grupy która zawsze z ciekawością podchodzi do różnego rodzaju rzeczy, które są  nieznane.



Mój Mężczyzna zaskoczył mnie na ostatnich zakupach dorzucając do koszyka pewien owoc. Pewnie wrażenie byłoby jeszcze większe ale…miałam okazję dzień wcześniej poczytać o nim na blogu Pastereczki a póżniej pobuszowałam trochę po necie by dowiedzieć się nieco więcej. Mowa o Dragon Fruit. Smoczy owoc zwany również jako Pitaya

W sprzedaży występuje w trzech gatunkach, miałam okazję spróbować czerwony Dragon Fruit z czerwonym miąższem.

Więcej możecie poczytać TUTAJ a tymczasem pokaże jak wygladał mój Smoczy Owoc. Niepozornie jajowaty kształt i delikatne „ kolce ” rozbudziły moją ciekawość odnośnie wrażeń smakowych.



Po rozkrojeniu wyglada tak: -) 






Pierwsze skojarzenie z… kiwi bądź owocem nafaszerowanym masą makową:D  Jednak na tym koniec podobieństw ponieważ w smaku jest jest zdecydowanie mniej cierpki niż kiwi, bardziej soczysty. Miąższ jest miękki i bez trudu wydobywamy go łyżeczką. Walory smakowe mogą być dyskusyjne bo wszystko zalezy od tego, co i jak lubimy. Na pewno może to być świetny dodatek do lodów, sałatek owocowych. Będzie przyciągać wzrok nietypowym wyglądem ale na pewno będzie się dobrze komponować z innymi składnikami. Sama mam ochotę na sałatkę w dowolnej kombinacji. Ciekawe jaki wyjdzie efekt;)))

Pozdrawiam!


28 komentarzy:

  1. Jaki cudak, ma cudny kolor w środku. Kiedyś na pewno spróbuję :).
    Dzięki za miłe słowa odnośnie moich recenzji- to bardzo podnosi na duchu, szczególnie w okresie sesji :D

    OdpowiedzUsuń
  2. a mi on właśnie w samku kiwi przypomina :D koleżanka z Tajlandii kiedyś przywiozła

    OdpowiedzUsuń
  3. my ostatnio jedliśmy granaty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Środek ma bardzo sympatyczny :) Zwłaszcza kolor. Tego owocu nie miałam okazji jeszcze spróbować. Ale bardzo lubię takie nowości :)

    OdpowiedzUsuń
  5. no to narobiłaś mi smaka! :D jak gdzies znajdę, to na pewno kupie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe jak smakuje, bo wygląda super!

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam, znam. Czyż mogłabym przeoczyć COKOLWIEK SMOCZEGO? :)))
    Jako ciekawostka lub dekoracja naprawdę świetny. Sam w sobie... Smak chyba nie wart ceny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sabb, wiadomo ze wrazenia smakowe bede rozne;) ale moim zdaniem warto sprobowac. Fajna ciekawostka a we mnie rozpalila sie ciekawosc za innymi egoztycznymi rarytasami:)

      Usuń
  8. Kocham ten owoc ale wole z bialym srodkiem ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. oooooo, ja jeszcze nie próbowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy nie jadłam, ale narobiłaś mi ochoty! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Podoba mi się i nazwa i wygląd niesamowicie!

    OdpowiedzUsuń
  12. O kurde! Nie znam tego :) Nie dość, że dobre to, to przyznam, że wygląda dość stylowo jak na owoc! Ten różowy kolor jest super!

    OdpowiedzUsuń
  13. Lubię takie niekosmetyczne posty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyslalam, ze to bedzie dobra odskoczna od kosmetycznych tematow, ktore teraz troche mniej mnie absorbuja;)))

      Usuń
  14. o patrz, nie znam tego, choć mój mąż również co jakiś czas wrzuca do koszyka mniej lub bardziej mi nieznane rarytasy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, ze gdyby nie post Pastereczki to bylaby to dla mnie zupelna nowosc;)

      Usuń
  15. Wygląda smacznie :)

    w wolnej chwili zapraszam na mój blog :)
    http://cosmeticsmyaddiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak gdzieś zobaczę i nie będą kosmicznie drogie to sobie kupię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wydaje mi sie aby cena byla kosmiczna choc z drugiej strony wszystko zalezy od wielkosci;) ale....warto zprobowac:) Polecam!

      Usuń
  17. ale cudak :) jak gdzies zobacze to kupie z ciekawosci :)

    OdpowiedzUsuń
  18. kolor ma szałowy :) nie miałam jeszcze okazji spróbować, ale kiedyś się skuszę bo jestem bardzo ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...