Queen Helene Mint Julep Masque vs Lush Mask of Magnaminty

Queen Helene Mint Julep Masque

Maseczka pozwalająca pozbyć się wszelkich wyprysków. Zapobiega powstawaniu nowych. Skutecznie oczyszcza i zamyka rozszerzone pory. Przeznaczona jest również do pielęgnacji skóry pozbawionej powyższych problemów. Rozluźnia napięcie mięśniowe twarzy i szyi, oczyszcza i wygładza skórę pozostawiając na długo uczucie świeżości i komfortu.
Skład: Distilled Water, Kaolin, Bentonite, Glycerin, Zinc Oxide, Propylene Glycol, Sulfur, Chromium Oxide Greens, Fragrance, Methylparaben 

Maska ma gęstą, pastowatą konsystencję której ogromnym plusem jest to, że nie zasycha zbyt szybko i nie tworzy malo komfortowej skorupy na skórze.Jest zbita i gęsta ale dobrze się rozprowadza a pod wpływem ciepła wyraźnie miękknie.




Dla mnie jako fanki mięty -zapach jest świetny-mocny i nasycony więc jeżeli ktoś nie lubi mietowych aromatów odradzam;)
Tuż po nałożeniu odczujemy miłe chłodzenie i delikatnie mrowienie, nie odnotowałam u siebie innych wrażeń choć niektóre osoby wspominaja o pieczeniu i dość mocnym uczuciu mrowienia dlatego warto przetestować przed globalnym użyciem aby uniknąć przykrych niespodzianek.
Odświeża, dobrze oczyszcza, wspomaga walkę z drobnymi niedoskonałościami, nie wysusza, nie podrażnia.Wygładza skóre choć to długie uczucie świeżości i komfortu jest nieco naciągane;) oceniłabym, że przez jakiś czas na pewno jest to odczuwalne.Poczas regularnego używnia mogę zauważyć, że kondycja skóry uległa poprawie i po 3 tygodniach stosowania widać efekty.
Dałam się troche ponieść magii sloganów reklamowych i wyobraziłam sobie, że jest to kosmetyk typu-lek na całe zło:D Taak, trochę sama się nakręciłam i o ile nie ma efektu WOW to jestem z niej na tyle zadowolona, że wrócę na pewno.
Działa na dobrym poziomie i jest kosmetykiem, który zostanie w kręgu moich zainteresowań ze względu na wygodne i praktyczne rozwiązanie jakie oferuje- jestem leniwcem i nie chce mi się "bawić" glinkami, przy których zazwyczaj się upaćkam ;) Efekty są zadawalające i jedyne czego potrzeba to...regularnośći-tak jak ze wszystkim:D  

Dlaczego tylko 3,5 skoro do niej wrócę-bo ocena to odniesienie teorii do praktyki a w kwestii masek jestem wymagajaca:)

3,5/5



Lush Mask of Magnaminty

Głęboko oczyszczająca maseczka, zawierająca m.in. kaolin, bentonit, miód, fasolkę i mięte pieprzową. Dający zielone zabawienie chlorofil rozjaśnia, mielona fasolka Aduki delikatnie pilinguje, zaś mięta pieprzowa dezynfekuje, chłodzi i odświeża skórę. Skóra staje się rozjaśniona, odświeżona i dobrze oczyszczona.
Polecana również jako maska na plecy dla skóry zanieczyszczonej, skłonnej do wyprysków.

 
Skład: Bentonite Gel, Kaolin, Honey, Talc, Ground Aduki Beans (Phaseolus), Glycerine, Evening Primrose Seeds (Oenothera biennis), Peppermint Oil (Mentha piperita), African Marigold Oil (Tagetes erecta), Vanilla Absolute (Vanilla planifolia), Perfume, Chlorophyll, Methylparaben. 


Gęsta, pastowata ale w innym wydaniu niż QH -zapach miety dużo bardziej wyrazisty a efekt chłodzenia zdecydowanie mocniej odczuwalny, szczególnie kiedy trzymamy maskę w lodówce.



Tuż po nałożeniu przez chwile pieczenie, które zmienia sie w długotrwały efekt chłodzenia.Nie przeszkadza mi to jakoś specjalnie ale nie jest to do końca takie przyjemne....Mniej komfortowa jeżeli chodzi o nakładanie i dużo szybciej zasycha niz QH choć nie jest źle.Dodatkowym atutem sa zatopione w masce drobinki mielonej fasolki, dzięki której zyskujemy delikatny peeling podczas zmywania chociaż sam zabieg wymaga dobrej chwili a poźniej mamy....troche sprzątania;) Podoba mi się w niej to, że naprawde dobrze oczyszcza i odświeża skóre przy czym efekt jest odczuwalny przez kilka dni co w przypadku Mint Julep kończy się po paru godzinach...Regularnie stosowania rozjaśnia i w widoczny sposob wygładza.Plusem jest dwojakie zastosowanie:maseczka + peeling lub jako klasyczne myjadlo ponieważ dobrze sobie radzi z oczyszczaniem i odświeżaniem skóry po całym dniu i nie tylko;)
Mask of Magnaminty jest dobrej klasy masąa oczyszczającą i jeżeli szukasz czegoś takiego dla siebie to warto spróbować.
Daję jej nieco wyższą ocenę bo w ogólnym odczuciu dziala silniej i dłużej niz Mint Julep.
Myślę, że jeżeli będzie okazja to zdecyduję się na nią ponownie.
 
4/5

Miałam zrecenzować je osobno ale....są bardzo zbliżone w działaniu, to oczywiście moja subiektywna opinia ale zacznę od początku.

Maską Queen Helene Mint Julep zainteresowałam się dzięki Idalii i gdyby nie Ona to ominęłaby mnie okazja do poznania reszty oferty z QH i ku mojemu zaskoczeniu okazałlo się, że dystrybutor Nexo jest z Częstochowy :-)
Można złożyć u nich zamówienie przez Internet korzystając ze sklepu KLIK! bądź Allegro
Lush jest dostepny na ich stronie, Allegro bądź Wizażowych zakupach;)
Mask of Magnaminty jest na tyle dobra, że warto siegnąć po nią i może być zamiennikiem dla QH Mint Julep -bądź odwrotnie-wszystko zależy od tego jaki mamy dostęp.

W każdym razie polecam poznać obie maski i przekonać się na własnej skórze;-) 

Wiem, nie ułatwiłam zadania ale gdybym miala wybrać to uzywałabym ich na zmiane i postawię je na równi!

Pozdrawiam!

20 komentarzy:

  1. koniecznie musze wyprobowac ta maseczke ;)


    http://bajeczneopowisci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. QH mam, nawet pisałam o niej ostatnio notke, ale ja do niej nie wrócę, bo o ile mi nie szkodzi tak i nie pomaga

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham miętową maskę Lusha :)) i w takim razie chyba poczuję się skuszona QH :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedna i druga mnie ciekawi, bo też lubię mietowy zapach:)

    OdpowiedzUsuń
  5. strasznie sie boje takich masek, które raz pieką, raz chłodzą. Chciałam koniecznie spróbować QH i pewnie ją w końcu zamówię. Oby nie uczuliła

    buziam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech, ten Lush... Kolejna rzecz, którą chcę mieć :D

    / Obserwuję i byłoby mi bardzo miło, gdybyś Ty także zechciała zajrzeć na mojego bloga. Pozdrawiam! ;-)
    nastoletniazakupoholiczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. ta maska lusha od dłuższego czasu siedzi gdzieś z tyłu mojej głowy... no ale teraz mam poł kilo glinki marokańskiej do wykończenia, może potem...

    OdpowiedzUsuń
  8. KOSMETASIA,
    moze akurat bedzie okazja?:)

    Simply,
    nie dziwie sie w takim wypadku:D ale jezeli bedziesz miala ochote to warto!

    Paula,
    Lush ma wiele dobroci w ofercie:)))

    Cantiq,
    w takim razie wiem co Ci doloze:DDD

    Kleopatre,
    mam fiola na punkcie miety:D

    Violl,
    a moze akurat Ci spasuje?:)

    Na Krawędzi,
    własnie jestem po lekturze:) Jak widac dla kazdego cos innego....

    E.
    obie sa warte uwagi:)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. fajny pistacjowy kolorek ma ta maseczka :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hexxi - nie chcę Cię wykorzystywać :D
    Wiesz, że ja jestem biedota jak nie wiem co :( jeśli chodzi o uczulenia.

    Ostatnio mi niezłe ziaziu zrobił peeling z Lusha.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta Queen Helene nadaje się do stylizacji na zombie, nie odpada za bardzo, kiedy zaschnie i można dobrze formować rany :>

    OdpowiedzUsuń
  12. a ja kupiłam sobie QH i tata mi ją zabrał, więc uznałam, że zamówię mu nową i z iherb.com cała zabawa razem z przesyłką wyniosła mnie 16 zł. w drogerii kosztuje chyba 25..

    OdpowiedzUsuń
  13. chciałam kupić ale jakoś tak na razie szkoda kasy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie żadna z nich nie zachwyciła :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Muszę przetestować maskę z QH na własnej skórze :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam zapach tej Queen Helene, natomiast działanie średnie, wystawiłabym jej chyba taką samą ocenę:)

    OdpowiedzUsuń
  17. ja mam na razie zapas maseczek, ale ta miętowa z QH mi się podoba... oj, chyba zacznę się zmuszać do częstszego maseczkowania :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam tą maskę QH i u mnie efekt pieczenia był. I mnie trochę wysuszało. Dlatego ją odstawiłam, ale muszę wrócić i sprawdzić jeszcze raz :) Zapach baaardzo polubiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toldinko, można spróbować ale jeżeli taki efekt będzie ponownie to nie ma co. Lepiej poszukać czegoś innego.
      Próbowałaś może mask algowych? mnie w ostatnich miesiącach uwiodły algi z Organique. Będę o nich pisać wkrótce :)

      Usuń

Entuzjastka świadomej i skutecznej pielęgnacji. Działająca niekomercyjne i hobbystycznie. Jest to jedna z moich stref relaksu :) Poznaj mój świat określany przez potrzeby skóry/rosacea w remisji. Od dawna nie gonię kosmetycznego króliczka, nie testuję TYLKO sprawdzam i
dopasowuję poszczególne elementy, by całość była spójna.
1001 Pasji, to wiele stron jednej kobiety <3
#freefromPR

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, każdy z nich sprawia że TO miejsce ożywa dzięki WAM!
Jeżeli jeśli chcesz zaprosić mnie na swoją stronę, nie wklejaj linków w komentarzach. W wolnej chwili zajrzę z chęcią do Ciebie :)
Zastrzegam sobie prawo do usunięcia reklamowych postów, które zostaną zamieszczone bez mojej zgody.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...